Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:728.00 km (w terenie 625.45 km; 85.91%)
Czas w ruchu:85:40
Średnia prędkość:8.50 km/h
Maksymalna prędkość:70.56 km/h
Suma podjazdów:30524 m
Maks. tętno maksymalne:179 (91 %)
Maks. tętno średnie:164 (83 %)
Suma kalorii:44865 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:38.32 km i 4h 30m
Więcej statystyk

Drugi raz na szosie, Tatry

Wtorek, 11 lipca 2017 · Komentarze(2)
Kategoria Góry, Szosa, Zdjęcia

Nigdy nie miałem typowej szosówki i nadal nie mam, dlatego jeżdżę teraz na pożyczonej od Olgi szosie Ridley Yana rozmiar S. Trochę jest za mała, ale po wstawieniu sztycy od górala siedzę przynajmniej odpowiednio wysoko :).

Buty, pedały i kask od MTB, bo czemu nie:)


Sucha Hora i stare przejście graniczne

Wycieczka biegowa na Pico Viejo

Niedziela, 3 stycznia 2016 · Komentarze(2)
Kategoria Zdjęcia, Góry, Bieganie
Uczestnicy
Wycieczka biegowa z Kasią na płaskowyżu pod szczytem Teide(3718m).
Celem był Pico Viejo (3135m), którego jednak nie udało się zdobyć, bo na szlak weszliśmy dopiero po godz. 15. Zawróciliśmy równo o 1720 na wysokości 2725m. Po godzinie byliśmy już na parkingu równo z ostatnimi promieniami Słońca.
Kasia ogląda klasyczny zachód na płaskowyżu pod Teide na wysokości ok 2100m. W tle wyspy Gomera i z tyłu Hierro.

Zbieg z Pico Viejo

Piękne ścieżki na wulkanie

Wulkaniczne hałdy wszędzie dookoła!

Od razu na mecie zielony groszek z oliwkami!

Ślęża x2 a la GPŚ

Niedziela, 21 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Drugi z rzędu długi bieg stał pod znakiem zapytania. Po wczorajszej 30 w Górach Bialskich nogi były trochę tępe, ale się rozruszały.
Nawet trochę byłem zaskoczony, bo pobiegłem trasą zbliżoną do GPŚ. Czyli dwa razy byłem na Ślęży co dało prawie +1100m na 21km. Mimo to czułem się nieźle. Co najważniejsze lewy piszczel po tygodniowej przerwie od biegania, jakby ucichł. A pobolewał już na pierwszych kilometrach w ostatnich tygodniach.

Niesamowite widoki z Raduni w stronę Karkonoszy. Może nawet widać Śnieżkę, a może Śnieżnik?


Moja pierwsza para MT110 dorobiła się na Krecie nowych wentylatorów. Mają już 1200km i do biegania w ciepłe dni są jak znalazł.

Góry Bialskie, Lądek Zdrój biegiem

Sobota, 20 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Wycieczka biegowa w Góry Bialskie celem rekonesansu trasy Ultra Trail 65 w ramach DFBG
Bardzo fajne góry, nie za wysokie, nie za strome, ale jest się gdzie zmęczyć i jest co pooglądać dookoła.
Zrobiłem pierwszą część biegu który będzie 18 lipca. Wydaje się, że ta część jest bardziej stroma, chociaż po sumie podbiegów 1222m wygląda na to że rozkłada się to po równo. W każdym razie wbieg(wejście) na Czernicę 1080m jest całkiem strome, ok. +500m na 5km.
Na szczęście przez cały bieg tylko trochę pokropiło w drodze na Czernicę.
Nie znając trasy i nie mając żadnej mapy nawigowałem z zegarka po śladzie ze strony DFBG i udało się to całkiem nieźle.

Widok z ulicy Leśniej w Lądku na zachód, przed biegiem ok godz. 18.


Skałki w drodze na Trojak



Tęcza i widok z wieży widokowej na Czernicy 1080m



I po biegu z ulicy Leśniej w Lądku


Nawigacja po śladzie w zegarku

Rekonesans Supermaratonu Gór Stołowych

Sobota, 21 czerwca 2014 · Komentarze(1)
Kategoria Bieganie, Góry, Zdjęcia
Uczestnicy
Wybraliśmy się z Kasią do Pasterki na rekonesans nowej trasy Super/maratonu Gór Stołowych. Chciałem sprawdzić co to za zbieg Piotrek dodał, a Kasia biegła treningowo pod Karkonoski.
Na pierwszym zdjęciu widać nowy odcinek. Podejście z Wodospadu Pośny do rozwidlenia szlaków dodaje ok 250m w pionie do starej trasy maratonu, więc w sumie będzie ok 2500m. Na dystansie dochodzi ok 2.5km, razem ok 50km. Zbieg do wodospadu jest krótki, bardzo stromy i mokry, poprzetykany głazami.

Podejście z Wodospadu Pośny.

Przedsmak Szczelińca na krótkim zbiegu tuż po nawrotce.

Szlak z Błędnych Skał do Karłowa, ciepły i płaski odcinek.







Ślad z GPS po trasie maratonu od Pasterki przez Błędne Skały, Karłów i do Szczelińca, później jeszcze dobieg do Pasterki

Ślęża i Radunia biegiem

Sobota, 26 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Góry, Zdjęcia
Uczestnicy
Dłuższa wycieczka biegowa z Kasią i Robertem na nieśmiertelną Ślężę i Radunię. Bardzo ciepły dzień, chociaż po północnej stronie było chłodnawo.
Ostatni długi bieg przed Transvulcanią, chociaż nie wiadomo co nam przyjdzie jeszcze do głowy w górach na La Palmie...
Na Transvulcanii biegniemy właśnie w takim składzie :)

Zbieg ze Ślęży niebieskim szlakiem

Robert na bardzo fajnej ścieżce grzbietem


Zbieg niebieskim szlakiem z Raduni w stronę Sulistrowic.

Po paru godzinach w lasach postanowiliśmy wrócić do Sobótki asfaltem z Sulistrowic przez Będkowice. Złapaliśmy trochę słońca.
Ślad gps z wycieczki.


Góry Świętokrzyskie i Łysica z Olgą

Sobota, 12 kwietnia 2014 · Komentarze(4)
Kategoria Bieganie, Góry, Zdjęcia




Dłuższa wycieczka z Olgą w Góry Świętokrzyskie. Chyba jeszcze nigdy nie przebiegliśmy razem tyle km.
Pobiegliśmy bardzo fajną trasą z Bodzentyna przez Św. Katarzynę, dalej do Łysicy(612m). W Św. Katarzynie jest płatne wejście na szlak czerwony 6.5zł. Za Łysicą pobiegliśmy jeszcze do Kakonina z małą kapliczką. Tutaj zawróciliśmy i z powrotem do miejsca startu.
Po drodze spotkaliśmy kilkoro biegaczy i rowerzystów. Turystów pieszych niewiele więcej. Jedna para startowała w tym samym miejscu co my, ale przebiegli dwa razy więcej dobiegając do Św Krzyża i z powrotem. Nawet tutaj można zrobić długie górskie wybieganie :)

Do Wałbrzycha biegiem przez las

Sobota, 5 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Powtórka wycieczki biegowej sprzed tygodnia z nieco zmodyfikowaną trasą. Zamiast skręcać do Bielawy na 32km pobiegłem dalej do Wałbrzycha. Trasa Bardo - Wałbrzych to była słuszna sugestia Wirka. Właśnie ta zmiana dała mi tego dnia motywację do ruszenia się z wyra o 5 rano w sobotę. Dodatkowa motywacja była tym bardziej potrzebna, ponieważ nikt nie zgłosił się do wspólnego porannego biegu(a specjalnie nie straszyłem zamiarami...).

Pogoda wg prognozy zapowiadała się wspaniale ok 15st i słonecznie. Na zdjęciach widać, że prognoza prognozą a życie życiem...Nawet ubrań wziąłem mniej i cały dzień biegłem tylko w podkoszulce z MGS i kurteczce z NB. Temperatura wahała się od 3 do oszałamiających 7st. C i przez kilka godzin padał deszcz.
Ogólnie wycieczka wystartowała we Wrocławiu o 6 rano PKP do Barda. Od 8 rano przez ok 8 godzin wycieczka po Górach Bardzkich i Sowich. O 16:35 był pociąg z Wałbrzycha, który dojechał do Wrocławia po 18. Długi dzień z przerwą na obiad w Schronisku Sowa w postaci zupy pomidorowej i naleśników.
Dworzec w Wałbrzychu zupełnie pusty, więc w pociągu miałem "wyżerkę" składającą się z dwóch żeli, garści migdałów i dwóch łyków wody. Jak na posiłek potreningowy trochę niezgodnie z zaleceniami...

Żdanów o poranku wyglądał prawie identycznie jak tydzień wcześniej

Tempo było spokojne i o dziwo dokładnie takie utrzymało się przez cały dzień, chociaż później już z większym wysiłkiem

Znowu spotkałem salamandrę, a nawet dwie, tym razem była jednak narowista i chciała uciec z kadru

Momentami było tajemniczo :)

Na Kalenicy(964m) małe śmietnisko i stalowa wieża widokowa

Widok z wieży niestety nie powalał...

Najwyższy punkt wycieczki Wielka Sowa 1015m. Z wchodzenia na wieżę zrezygnowałem, bo spieszyłem się na obiad do schroniska Sowa

Przed samym Wałbrzychem niespodziewane wzniesienie Przełęcz pod Borową 660m
Kolejna niespodzianka to stromo nachylone błoto, jakoś wybrnąłem

Skończyła mi się mapa papierowa i trochę miałem problemy z nawigacją tuż przed metą, ale i tutaj udało się wybrnąć

Ogólnie wycieczka bardzo udana, dystans zrobiony prawie zgodnie z planem treningowym, gdzie było napisane 50km. To już piąty tydzień z rzędu z długimi biegami w okolicach 50km(w tym dwa ok 30km). Suma tygodniowa ok 80km. Wygląda to zdecydowanie lepiej niż przygotowania rok temu do Transvulcanii kiedy robiłem masę krótkich biegów(7-10km) głównie dwa razy dziennie(jako biegi do/z pracy). Tym razem jest więcej biegów po pagórach i dłuższych, pierwsze 30+ już w grudniu jako rekonesans ZUK.
Co z tego wyjdzie będzie wiadomo 10 maja.

Ślad GPS wycieczki

Góry Bardzkie i Sowie, biegiem z Barda do Bielawy

Sobota, 29 marca 2014 · Komentarze(6)
Kategoria Zdjęcia, Góry, Bieganie
Przez cały tydzień biegałem tylko dwa razy, we wtorek. Po poprzednim mocnym tygodniu pojawił się jakiś ból w łydce. Czekałem więc do soboty na zaplanowaną przez Witka dłuższą wycieczkę.
Plan był taki, żeby pobiec z Barda przez Góry Bardzkie grzbietem do schroniska Zygmuntówka, po drodze przecinając Góry Sowie, kilka przełęczy i skończyć zbiegiem do Bielawy.
I tak właśnie się stało. Zaczęliśmy w składzie Robert, Witek, Mariusz, Krzysiek, Badi(pies!) i ja.
Poranek nad Żdanowem

Salamandra w centrum uwagi

Stary wiadukt dawnej kolei zębatej - kolej sowiogórska

Badi jawnie łamie regulamin wiaduktu!

Witek łamie regulamin wycieczki biegowej i idzie!

Mariusz udaje, że nie idzie i w ostatniej chwili zaczyna biec!


Trudny teren z powodu wiatrołomów


Atak szczytowy Krzycha, nie wiadomo tylko co to za szczyt

Rozdroże przed Zygmuntówką i Bukową Chatą, przełęcz Zimna Polana. Mijani turyści widząc nasz zbieg do przełęczy pytają z przerażeniem "coś się dzieje?!"

Zbieg na zupę pomidorową i zestaw surówek do Bukowej Chaty - "Zygmuntówka w remontówce", jak powiedziała jedna pani.

33 kilometr jeszcze przed zupą! Na twarzy rysuje się wyraźne zniecierpliwienie!

Co tu dużo gadać piękna wycieczka, pogoda trafiła się idealna, urozmaicony teren grzbietami po sporych pagórach z wieloma widokami i spotkanymi muflonami.
Przed ostatecznym finiszem zdążyliśmy zjeść z Krzychem pomidorówkę w Bukowej Chacie("zaraz będzie" - 25min) przy Przełęczy Jugowskiej. Następnie w te pędy biegliśmy do Bielawy 11km, żeby zdążyć na autobus do Wrocławia. Udało się, byliśmy 10min przed odjazdem. Tam już czekał Mariusz, Witek i Badi, którzy aż takiej ochoty na pomidorową nie mieli i skrócili trasę o kilka km. Robert za to postanowił zwiedzić Twierdzę Srebrna Góra, kontemplować okoliczności przyrody, niepowtarzalnej, trochę zabłądzić, zrobić więcej kilometrów i ostatecznie pojechać następnym busem.

Czekam na następną taką wycieczkę, mogą być te same góry! Dzięki wszystkim za wspólny, jakby nie było, wypad!

Mapa i zapis śladu GPS
ps. po wyjściu z busa musiałem jeszcze dotruchtać 3km do domu(może dzięki temu nie bolą mnie nogi?)

Zimowy Ultramaraton Karkonoski

Sobota, 8 marca 2014 · Komentarze(4)

Piękna trasa biegu, szczególnie przy takiej dobrej pogodzie jaka nam się trafiła. I wbrew pozorom zima była. Może nie mroźna i śnieżna ale była. Mimo niezbyt oszałamiającego wyniku uważam Zimowy Ultramaraton Karkonoski imienia Tomka Kowalskiego za bardzo udany.
Na starcie ustawiłem się z przodu zobaczyć jakie konie zaczną uciekać. No i uciekły Danek, Piotrek, Kulawy, widziałem ich kilka minut w formie odblasków w ciemnym lesie. Pierwsze 15km do przełęczy Okraj minęło bardzo szybko, 15km w 1.5 godziny i 800m do góry. Całkiem nieźle jak na moje braki w przygotowaniu, pobiegane raptem 60km przez poprzedni miesiąc. Braki spowodowane były, nie bójmy się tego słowa, przez kontuzję ITBS. Mimo wszystko rekonesanse trasy udawało się robić od grudnia. Co najważniejsze odpoczynek i odpowiednie ćwiczonka spowodowały, że noga nie bolała podczas biegu, nic się nie odezwało. Po biegu też wszystko w porządku.

Na Okraju wychyliłem kubeczek z wodą i w tym momencie wyprzedziła mnie Sabina Giełzak. Bywa i tak, nie ma się czego wstydzić, bo to bardzo dobra zawodniczka! :)
Na kolejnych podbiegach brakowało jednak sił, brak treningu zrobił swoje. Trasa biegu była jednak łagodna, mniej wymagająca niż wariant letni na Maratonie Karkonoskim, gdzie w kilku miejscach trzeba skakać nad kamieniami. Tutaj tylko raz zakładałem raczki na zbiegu ze Śnieżki. Niektórym udało się zejść po tym lodzie bez żadnych pomocy oprócz łańcuchów.

Na odrodzeniu nabrałem litr wody i pomarańcz. Miałem jednak za grubą bluzę co skutecznie powodowało szybkie wypacanie...było gorąco. Gdzieś przed Śląskimi Kamieniami dogonił mnie Krzychu, dokładnie tak samo jak na Karkonoskim w lecie. To znaczy prawie dogonił, był 100m z tyłu na podejściu, krzyknąłem mu żeby próbował gonić. Przez następne 15 czy 20km nadal był 100 - 300 metrów z tyłu :) Czułem się już jak dętka bez powietrza. Lekkie przebudzenie nastało za Śnieżnymi Kotłami, gdzie robi się górki. Później jeszcze pomógł doping wolontariuszy z punktu Hali Szrenickiej. Dzięki temu na 43km sylwetka biegowa podejrzanie poprawna :) - zdjęcie powyżej zrobione przez Piotrka Pęcherza. Ostatnie 8km prowadziło wzdłuż strumienia po ubitym śniegu, piękna ścieżka w porannym słońcu. Tempo też niby przyzwoite, ale cóż z tego skoro 3km przed metą dogonił mnie Krzychu i jeszcze kazał przyspieszać sam znikając za kolejnymi zakrętami! Wszytko przy współudziale dopingującego w biegu Tomka.

Do mety na polanie Jakuszyckiej jakoś doczłapałem finiszując nawet na ostatnich 100m dzięki Tomkowi, który ciągnął mnie za uszy. Ostatecznie zająłem 33 miejsce w czasie 5:59:13. Całkiem niezły wynik patrząc na warunki. Jednak nie czas jest najważniejszy, najważniejsze, że kolano nie bolało, nie było większych kryzysów, były piękne widoki od samego Okraju, spotkanie z zimą i całkiem sporym tłumem znajomych z czeskim piwem :-)

Cały ZUK był perfekcyjnie zorganizowany zaczynając od rejestracji w biurze zawodów przez odprawę z dużymi emocjami(patrz Tomek), start, trasę, znakowanie, punkty odżywcze, zabezpieczenie trasy i organizację na mecie, depozyt, bufet i transport. No może z tym bufetem nie do końca, przydało by się tam kilka kilo jabłek, albo makaron ze szpinakiem do wyboru oprócz gulaszu. No i wreszcie impreza na zakończenie w DW Mieszko, wręczenie pokaźnych nagród finansowych, oglądanie filmów o Tomku i jego wyczynach, później impreza(z kapelą unplugged) dla niektórych chyba do białego rana ;)
Wyglądało jakby ekipa organizowała zawody 15 raz, a to po prostu było 90 osób(!), rodzina i znajomi Tomka. Polecam za rok.

Dziękuję wszystkim za kibicowanie i trzymanie kciuków!
Zima na zdjęciach Piotra Dymusa
Zdjęcia Pęcherza
Oficjalne wyniki
Mój ślad GPS