Rowerzysta niby nie straci prawa jazdy, ale lepiej tego nie sprawdzać. To jest zdjęcie stockowe w użyciu. Zdjęcia stockowe można kupić w banku zdjęć Na zdjęciu pani jedzie mieszczuchem na ścieżce rowerowej we Wrocławiu wzdłuż placu Grunwaldzkiego.
Godzina 5:30 w sobotę rano to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej. Trzeba się poświęcić jeżeli ma być przygoda. Pociąg osobowy do Roztok Bystrzyckich pod czeską granicą odjeżdża o 6:30. Konduktorka u której kupuję bilet twierdzi, że jest jakaś impreza rowerowa i rowery jadą za darmo. W efekcie płacę 21zł bez 1zł za rower i bez 5zł za wypisanie biletu. Wracając wieczorem ustalam z kasjerką w Bystrzycy Kłodzkiej, że najwyraźniej konduktorce po prostu nie chciało się wypisywać biletów. O dodatkowej uldze rowerowej nic nie wiadomo... O godz 9 wysiadam w Roztokach i zaczynam poszukiwanie sklepu, w końcu jestem bez śniadania.
Roztoki Bystrzyckie PKP
W Goworowie prawie każdy facet chodzi już z browarem. Poddałem się modzie i oprócz paru batoników zapakowałem dodatkowe 0.5kg do plecaka, żeby było co wieźć na najbliższą górkę. Przez kolejne kilometry ciężko pnę się pod górę do Jodłowa.
Wigwamy w Jodłowie
Po drodze do granicy mijam źródło Nysy Kłodzkiej. Na rozdrożu spotykam bikerów na rowerach zjazdowych. Szlak zielony, którym mam jechać na szczyt nie jest za dobrze oznaczony, więc jadę za grupą freeriderów. Szybko ich mijam kiedy pchają ciężkie maszyny pod górę. Po ok 20minutach jestem na szczycie Trójmorskiego Wierchu 1145mnpm. Jest tutaj 25metrowa drewniana wieża widokowa/przeciwpożarowa oddana do użytku w maju 2010. Niestety wygląda na to że jest właśnie w remoncie(?) i wstęp jest zabroniony.
Widok na stronę północną. Pierwszy z prawej Śnieżnik
Widok ze szczytu Trójmorskiego Wierchu na zachód
Po zjedzeniu śniadania można jechać dalej. Gdzieś w okolicy Puchacza (1175mnpm) jest rumowisko skalne i suche drzewa.
Widok na zachód z okolic Puchacza
Na przełęczy Puchacza jest dobre miejsce, żeby zjechać na stronę czeską na zółty szlak poprowadzony szutrową drogą wzdłuż Morawy do jej źródeł. Ten wariant przetestuję następnym razem. Do tej pory ten pieszy szlak był w miarę przejezdny, podjazdy były trudne technicznie ale dało się jechać. Zjazdy niezbyt wymagające. Dalsza droga to jednak w dużej części męczące podchodzenie pod stromizny Małego Śnieżnika(1326mnpm), długie podchodzenie, na prawdę długie podchodzenie. Reguła mówi, że jak jest podjazd to będzie też nagroda w postaci zjazdu. Niestety nie tutaj. Nawet krótkie wypłaszczenia terenu są trudne technicznie, wąska ścieżka i nieregularnie ułożone kamienie. W końcu zjazd do Hali pod Śnieżnikiem, najpierw stromy, wąski i techniczny, na którym ze dwa razy zsiadam z roweru(!). Potem już połączenie ze szlakiem niebieskim rowerowym i praktycznie płaska kamienista droga, która prowadzi do schroniska. Nagroda za podchodzenie mogła być fajniejsza.
Hala pod Śnieżnikiem i schronisko Na Śnieżniku, niebieski szlak rowerowy
Trójmorski Wierch skąd przyjechałem to ten szpiczasty czubeczek po prawej
Na zjazd ze szczytu wybieram ścieżkę prowadzącą na północ. Jeszcze nigdy tam nie byłem, zapowiada się ciekawie.
Zaczyna się fajnie jest lekko w dół, a przed oczami panorama. Niestety już po 200 metrach zaczyna się robić stromo, stromiej i wąsko, węziej...W końcu nie da się jechać i iść jest ciężko.
Tego wariantu na zjazd ze Śnieżnika nie polecam, lepiej wybrać adrenalinę po kamieniach do Hali i dalej kontynuować niebieskim szlakiem
Zjazd na północ ze Śnieżnika
Szlak niebieski, wyrąb lasu(tuż przed znakiem Park Krajobrazowy więc wszystko w porządku) i wreszcie odpoczynek.
Na finiszu wycieczki zjeżdżam asfaltem do Siennej, potem strasznie mozolnie wspinam się na Przełęcz Puchaczówka(860m) i znowu nie polecam tego wariantu, chyba że ktoś chce bić rekordy prędkości na zjeździe z przełęczy. Mnie udaje się wykręcić 73.3km/h.
Trasa: Roztoki Bystrzyckie (PKP) - Goworów - Jodłów - granica PL/CZ - Trójmorski Wierch - Przełęcz Puchacza - Mały Śnieżnik - Hala pod Śnieżnikiem - Śnieżnik - Płaczka - Sienna - Bystrzyca Kłodzka(PKP)
Wideo pokazuje zastosowanie niewidocznego kasku rowerowego w formie poduszki powietrznej w trzech różnych crash testach drogowych. Najbardziej nieprzyjemnie ogląda się OTB(over the bar), czyli faceplant, czyli po prostu lot nad kierownicą i przyziemienie twarzą... Jak widać nawet w takiej sytuacji dmuchany kask jakoś tam działa. Ciekawe kiedy zobaczymy takie rzeczy w sklepach rowerowych:)
W zimie taki wynalazek miałby podwójne zastosowanie. Można by zakładać zamiast szalika:)