Powrót z roboty przez miasto okrężną drogą wałami. Mokro w deszczu, od połowy dosyć ciepło mimo, że ok 10st. Testowałem nowe "buty" merrell vapor glove, no no jestem pod wrażeniem. Jest forma, cały czas równe tempo. Dobrze się biegło mimo, że drugi dzień po długim bieganiu z Kasią na Ślęży.
Start z przełęczy pod schroniskiem, przez Wieżycę i dalej na szczyt. Powrót niebieskim szlakiem i później drogą od zachodu. Bardzo ciepło i bardzo mokro.
Źle się dzieje, czy rowerzysta spowodował wypadek, czy jest jego ofiarą dużo ludzi jedzie po nim jak po łysej kobyle. O co chodzi?? Zobaczcie komentarze pod zdjęciami z tego wypadku Wiadomo, jak rowerzysta spowoduje wypadek znaczy głupek, debil, święta krowa. Jak jest ofiarą, też wiadomo, przepisy idiotyczne, nie powinien mieć pierwszeństwa, nie popatrzył, czy przypadkiem ktoś nie wymusza pierwszeństwa, przywrócić kartę rowerową... Ręce opadają. Przejeżdżam w tym miejscu prawie codziennie, zawsze z duszą na ramieniu spodziewając się ataku z prawej strony, nie z lewej od Borowskiej.
Prawie miesiąc po moim pierwszym porządnym ultramaratonie kolejny maraton. Tym razem Karkonosze i bieg na Zamek Chojnik. O maratonie dowiedziałem się z pierwszej ręki od Daniela współorganizatora, więc mój udział w imprezie był oczywisty. Trasa Maratonu Chojnik jest długa(45km) i trudna(+2200m), dodatkowo poprowadzona wymagającymi technicznie szlakami.
Na starcie ustawiło się ok 90 zawodników i zawodniczek.
Mordercze podejście na Zamek Chojnik, męczące kamienne schody.
Kibice na mecie:)
Bardzo fajna impreza, na pewno wrócę za rok. Jest więcej niż pewne, że zająć wysokie miejsce będzie bardzo trudno.