Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2007

Dystans całkowity:142.12 km (w terenie 69.00 km; 48.55%)
Czas w ruchu:08:38
Średnia prędkość:16.46 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:47.37 km i 2h 52m
Więcej statystyk

Wzgórza Trzebnickie na dziko raz

Niedziela, 30 grudnia 2007 · Komentarze(2)
Wzgórza Trzebnickie na dziko raz

Wybraliśmy się z Asią na zimowy tripek po wzgórzach pobliskich.
Pogoda jak zwykle dopisała. Natrzaskaliśmy kaemów że hoho.

Ponieważ nie stać mnie było na nową oponę to na tył założyłem co było w domu czyli slicka 1,5" i muszę powiedzieć że całkiem dobrze się jechało:D


Więcej o wycieczce u Asicy

Asia walczyła z koleinami przez całą wycieczkę:)


W Trzebnicy mieliśmy śniadanie pod sklepem;) A rowery miały czas żeby styknąć się dziubkami:


Dziki dzik na dziko wylegiwał się w rowie przy tabliczce Krzyżanowice:


Pogoda dopisała chociaż po paru godzinach było chłodnawo


Była to ostatnia wycieczka w 2007 roku - bardzo dobre zakończenie sezonu 2007:)

Grudzień, grudzień bo przeplata trochę zimy, trochę lata

Sobota, 8 grudnia 2007 · Komentarze(36)
Bardzo ciekawą wycieczkę miałem, z przygodami. Zaliczyłem nawet(świadomie) granicę-taboret między Breslau a Breną(czy co tam wyryli).

W trakcie awarii w okolicach wyspy Opatowickiej miałem takie widoczki:


Wcześniej gdzieś w Trestnie było ciepło i słonecznie:)


W drodze do domu mała przygoda z dziurawą oponą. W sumie przejechała około 3500km w tym cały sezon maratonów, czyli 9 wyścigów + treningi. Całe szczęście nie trzasnęła na mini masakrze w tamtym tygodniu...

Dziurwa w dętce zrobiła się z takim hukiem, że okoliczne psy i ich właściciele podkulili ogony. Obok trzy łatki już naklejone na dziurę. Są to przeźroczyste łatki bezklejowe kultowej(!) firmy Park Tool. Zakupiłem na test, i proszę miały szansę się sprawdzić na dystansie 2km. Miałem też tradycyjne łatki, ale niestety klej w tubce wysechł;/ Dętki nie miałem i całe szczęście bo niepotrzebnie by się dziurawiła...


Oto gotowy do jazdy zmontowany zestaw. Jak się potem okazało łatki Park Toola nie pomogły. Zestaw wytrzymał 2 kilometry i to jadąc na stojąco.


W okolicach Zoo balonik pękł znowu... Szkoda było marnować fajne łatki dlatego zastosowałem metodę DjWiro, czyli jazda na obręczy ubranej we flaki dętki i opony(a dziwiłem się czy tak się da - sorry Wiro;)). W ten sposób przemierzyłem na stojąco pół Wrocławia, czyli jakieś 7-8km. Obręcz wydaje się OK.

Dzisiaj rano wypucowałem rower...przed wycieczką...i na co mi to było?

Mini Nocna Masakra

Sobota, 1 grudnia 2007 · Komentarze(14)
Mini Nocna Masakra pod Wrocławiem
Nocna rowerowa jazda na orientację w okolicach Obornik Śląskich zaliczona!
Organizatorem był wrocławski klub sportowy Artemis a dokładnie Marcin Drewniak, który przygotował trasę i pilnował wszystkiego na miejscu.

Marcin(w opasce po prawej) wręcza karty startowe. Uczestnicy mieli nadzieję, że zdjęcia będą na pudelku. Jak widać płonne;P


Na start pojechaliśmy z Młynarzem jego pojemnym autem. Wystartowaliśmy razem jadąc w przeciwnym kierunku niż reszta osób czyli zaczynając od punktu 10 do 1. To był pomysł Młynarza i jak się okazało bardzo dobry:)

Na trasie byliśmy ok 17:20, a wróciliśmy ok 21:25. Czyli zwiedzanie dołów z wodą, strumieni, spalonych wsi, zamków, portów, krzaków, szczytów górek, wiosek, ambon, cmentarzy, wysypisk, zagajników, krypt i kaplic zajęło nam około 4 godzin.
Jak na tak bogaty program wycieczki niewiele!

Opis punktów w kolejności kasowania: 10. cześci rowerowe pod sosną, 9. dawny cmentarz polski, 8. dawny cmentarz niemiecki, 7. południowe ogrodzenie zamku w Urazie, 6. port jachtowy na Odrze, wartownia, 5. schody wśród rumowiska w dawnej spalonej wsi, 4. wysoki dąb na szczycie górki(były problemy z tym punktem ale po pół godzinie dał się znaleźć), 3. tablica dydaktyczna, 2. ambona - uwaga na doły z wodą, 1. ruina kaplicy - uwaga na luk krypty :)
Dawny polski cmentarz:


Pierwszy punkt na naszej trasie należał do Młynarza:


Młynarz kontroluje kierunek jazdy:


Wiele razy zdarzało nam się pojechać za daleko, skręcić za wcześnie lub zmienić niespodziewanie właściwy kierunek. Głownie dlatego, że się zagadywaliśmy. Na przykład wtedy, gdy Młynarz opowiadał o inwestycjach giełdowych, albo ja o rozwoju BS:)

Ruina kaplicy, w której jak ktoś bardzo chciał mógł wpaść do krypty;P



Zgodnie z zapowidziami było bardzo ciepło:), mokro, błotnie i bardzo ciemno. Nasze mikre lampki dały radę, chociaż na taką imprezę przydały by się czołówki. Można powiedzieć że są niezbędne, nawet bardziej niż przednia lampka.

Na trasie nie zabrakło Teamu BagIru, czyli Kasia z Bagirą i Agata z Iru :)


Po błotnej wycieczce dobrze by było umyć rower(jeszcze mnie to czeka):


Przypuszczam że szerszą relację przeczytacie u Młynarza.

Dzienne zdjęcia okolicy i części punktów można zobaczyć na stronie miniNM.