Wpisy archiwalne w kategorii

Rekord

Dystans całkowity:488.50 km (w terenie 152.50 km; 31.22%)
Czas w ruchu:32:47
Średnia prędkość:14.90 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:8889 m
Maks. tętno maksymalne:177 (97 %)
Maks. tętno średnie:134 (73 %)
Suma kalorii:13250 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:162.83 km i 10h 55m
Więcej statystyk

Ultra Chojnik i 3 miejsce dużo za szybko

Sobota, 3 września 2022 · Komentarze(0)
Fot. Jacek Deneka Ultra Lovers
Po 10 latach biegania w górach, w roku 2021, miałem najlepszą formę i wyniki podczas zawodów. Trzy ultramaratony plus maraton zrobione w dwa miesiące na prędkościach, jakich nigdy nie osiągałem. Zrobić progres w kolejnym roku, albo chociaż powtórzyć wyniki miało być bardzo trudno. Tym bardziej, że biegowo robię to samo czyli marne 60 km na tydzień. Coś jak początkujący maratończyk.

Ultra Chojnik będący moim głównym celem tego roku wymagał efektywnego wykorzystania tych 60 kilometrów. Ostatnio setkę biegłem 4 lata temu też na Chojniku. Wtedy na nieco trudniejszej trasie miałem czas 13h26m. Teraz miałem ochotę zdecydowanie poprawić ten wynik. Znany serwis RMT ocenił moją formę na 13h32m. Wiedziałem, że mnie nie docenia. Jako plan A w zegarku ustawiłem realny cel 12h50m. Okazuje się, że warto mieć w głowie bardziej ambitne cele typu A* i A**, bo wszystko się może zdarzyć.





Kilka godzin przed startem: ja(3), Michał Jurek(1), Marcin Durkowski(2). Foto: Karolina Krawczyk.
Jak się okazało plany wzięły w łeb. Zegarek od pierwszego kilometra co kilometr pikał: dużo za szybko, nadal za szybko, trochę za szybko, o wiele za szybko i tak dalej aż do mety. Pokazywał na ekranie, że biegnę 30, 35, 40, 45 minut szybciej od celu. Biegłem w towarzystwie dużo szybszych zawodników, co mogło oznaczać, że faktycznie jest za szybko. Marcin Durkowski poszedł takim ogniem, że widzieliśmy się na pierwszym kilometrze, a potem dopiero na mecie. Michał Jurek wg mnie truchtał przez 50 km tak, jakby był chory. Szymon Wolek nadawał naszej grupie pościgowej tempo, aczkolwiek było to tempo mało wyścigowe. Przynajmniej tak mi się wydawało. Moim zadaniem było ich nie wyprzedzać skoro już wiedziałem, że biegnę za szybko. Na pięknym technicznym nocnym zbiegu gdzieś na 35 km nie mogłem się powstrzymać i wyprzedziłem, potem na grzbiecie jeszcze się oddaliłem na parę minut.

Może to jest za szybko i biegnę tempem na dystans 70 czy 80, a nie 100 km? Biegło się jednak świetnie, bez szarżowania, pogoda była idealna, zimno, na górze wiatr. Biegliśmy tak we trzech doganiając się, wyprzedzając i przy każdym spotkaniu pytając "Ile minut do Marcina?", "Marcin podobno 5 min z przodu", "Dzieci mówią, że 10 min do Marcina" i tak dalej.

Michał jednak nie był chory... Na 70 km zaczął mi odjeżdżać i na mecie miał już 20 min przewagi. Po drodze jeszcze łyknął Marcina i ustawił się na podium jak na zdjęciu. Prorocze zdjęcie zrobiła Karolina Krawczyk kilka godzin przed startem. Szymon też się oddalił i teraz moim celem było uratowanie pudła. Na 80 km wyprzedziłem go i dowiozłem 3 miejsce do mety z rekordowym dla mnie czasem 12h02m. Obawy przed pościgiem miałem do samego końca. Dobrze pamiętałem, jak 5 lat temu 2 km przed metą pod samym Chojnikiem Sebastian Borowczyk odebrał mi pierwsze miejsce.


Zdjęcia: Jacek Deneka Ultra LoversKarolina Krawczyk Fotografia.
Zapraszam na Chojnik Rudawy Festiwal Biegowy

Bieg 7 Dolin 66km, życiówka

Sobota, 8 września 2012 · Komentarze(22)
Biegowe 66km w Krynicy zaliczone.
Po fajnym biegu na Maratonie Karkonoskim miałem ochotę na coś więcej. 33km wydawało się stanowczo za mało, a na 100km nie jestem jeszcze gotowy.
Nie mam jednak wątpliwości, że w przyszłym roku robię pełny Bieg Siedmiu Dolin.
Po 30km biegło się tak dobrze, że już chciałem biec na 100. Przed metą na 66km nadal było przyjemnie, ale nie aż tak żeby atakować setkę :)

Kilka zdjęć z Krynicy i na 66km zrobionych przez Kasię




kilka godzin przed startem ubijanie szlaków


gondolą na Jaworzynę Krynicką




Zbieg z Jaworzyny i Bagira minimalistka, zrezygnowała z amortyzacji w poduszkach...


Jeszcze tak daleko


Końcówka w Piwnicznej, niestety nie widać tutaj pieknych szlaków, zbiegów i podbiegów na trasie.


Herbata na punktach to bardzo dobry pomysł. Temperatura przez pierwsze 6 godzin była w okolicy 10 st. C plus sporo deszczu.


Minimusy spisały się na medal, to ich pierwszy tak długi bieg i nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa!


Szmatka z wierzchu zyskała nowe prześwity wentylacyjne

Trasa GPS zgrana na st. Przy stromym zalesionym zbiegu do Rytra GPS stracił zasięg i obudził się dopiero po ok 2km stąd prosta kreska w tamtej okolicy.

To jest rok życiówek.
66km to moja biegowa życiówka. 44km z Karkonoskiego zostało pobite.
320km dookoła Wrocławia - rowerowa życiówka.
220km w 2 tygodnie z plecakiem na Korsyce - trekingowa życiówka.
A to dopiero złota polska jesień! :)

Wycieczka dookoła Wrocławia 320km z ekipą bikestats

Sobota, 21 lipca 2012 · Komentarze(14)
Dzień wcześniej pisałem, że zrobię 300km i proszę udało się!
Wyszło w sumie 320km na rowerze w jeden dzień. Żeby było ciekawiej tempo nie było wymuszone, bez zbędnego napięcia, nerwów i ścigania się. Po prostu sobie jechaliśmy i zwiedzaliśmy okolice Wrocławia zataczając przy okazji pętlę.


W wycieczce rowerowej udział wzięli Rafał/org, Michał/v-ce org, Asia, Kuba, Łukasz, Mateusz, Konrad, Marcin, Błażej.

















Po 5 rano wystartowaliśmy w 9 osób, a na metę dojechaliśmy w 6 osób. Następnym razem postaramy się nikogo nie zgubić:)
Łukasz po zrobieniu kilkuset km w ciągu tygodnia został na 220 kilometrze pokonany przez kolano. Życiówkę jednak zrobił:) Mateusz z Marcinem z góry zakładali rekonesans, żeby zaatakować następnym razem :)

Na metę wjechaliśmy równo po 15 godzinach od startu po wspólnym przejechaniu 300km.

Dzięki wszystkim uczestnikom za wspólną jazdę i do zobaczenia następnym razem.

Pełny opis wycieczki dookoła Wrocławia u Rafała.

Więcej zdjęć z tej wycieczki w albumie

Trasa GPS naszego przejazdu:


Tutaj dla porównania trasa planowanego przejzadu