Do Wałbrzycha biegiem przez las

Sobota, 5 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Powtórka wycieczki biegowej sprzed tygodnia z nieco zmodyfikowaną trasą. Zamiast skręcać do Bielawy na 32km pobiegłem dalej do Wałbrzycha. Trasa Bardo - Wałbrzych to była słuszna sugestia Wirka. Właśnie ta zmiana dała mi tego dnia motywację do ruszenia się z wyra o 5 rano w sobotę. Dodatkowa motywacja była tym bardziej potrzebna, ponieważ nikt nie zgłosił się do wspólnego porannego biegu(a specjalnie nie straszyłem zamiarami...).

Pogoda wg prognozy zapowiadała się wspaniale ok 15st i słonecznie. Na zdjęciach widać, że prognoza prognozą a życie życiem...Nawet ubrań wziąłem mniej i cały dzień biegłem tylko w podkoszulce z MGS i kurteczce z NB. Temperatura wahała się od 3 do oszałamiających 7st. C i przez kilka godzin padał deszcz.
Ogólnie wycieczka wystartowała we Wrocławiu o 6 rano PKP do Barda. Od 8 rano przez ok 8 godzin wycieczka po Górach Bardzkich i Sowich. O 16:35 był pociąg z Wałbrzycha, który dojechał do Wrocławia po 18. Długi dzień z przerwą na obiad w Schronisku Sowa w postaci zupy pomidorowej i naleśników.
Dworzec w Wałbrzychu zupełnie pusty, więc w pociągu miałem "wyżerkę" składającą się z dwóch żeli, garści migdałów i dwóch łyków wody. Jak na posiłek potreningowy trochę niezgodnie z zaleceniami...

Żdanów o poranku wyglądał prawie identycznie jak tydzień wcześniej

Tempo było spokojne i o dziwo dokładnie takie utrzymało się przez cały dzień, chociaż później już z większym wysiłkiem

Znowu spotkałem salamandrę, a nawet dwie, tym razem była jednak narowista i chciała uciec z kadru

Momentami było tajemniczo :)

Na Kalenicy(964m) małe śmietnisko i stalowa wieża widokowa

Widok z wieży niestety nie powalał...

Najwyższy punkt wycieczki Wielka Sowa 1015m. Z wchodzenia na wieżę zrezygnowałem, bo spieszyłem się na obiad do schroniska Sowa

Przed samym Wałbrzychem niespodziewane wzniesienie Przełęcz pod Borową 660m
Kolejna niespodzianka to stromo nachylone błoto, jakoś wybrnąłem

Skończyła mi się mapa papierowa i trochę miałem problemy z nawigacją tuż przed metą, ale i tutaj udało się wybrnąć

Ogólnie wycieczka bardzo udana, dystans zrobiony prawie zgodnie z planem treningowym, gdzie było napisane 50km. To już piąty tydzień z rzędu z długimi biegami w okolicach 50km(w tym dwa ok 30km). Suma tygodniowa ok 80km. Wygląda to zdecydowanie lepiej niż przygotowania rok temu do Transvulcanii kiedy robiłem masę krótkich biegów(7-10km) głównie dwa razy dziennie(jako biegi do/z pracy). Tym razem jest więcej biegów po pagórach i dłuższych, pierwsze 30+ już w grudniu jako rekonesans ZUK.
Co z tego wyjdzie będzie wiadomo 10 maja.

Ślad GPS wycieczki

Komentarze (1)

Swietna wycieczka, szkoda ze mnie tam z Toba ne było. Ale slad jest i moze byc pomocny na przyszlosc. Tymczasem!

Witek 04:48 czwartek, 10 kwietnia 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa przyz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]