Zbierałem się cały dzień do wyjścia na rower i w końcu w okolicy godziny 18 i zera stopni Celsjusza udało się. Weny nie starczyło na szukanie innej trasy dlatego pojechałem standardowymi turdewałami. Po drodze minąłem Most Bartoszowicki.
Mrożącą krew w żyłach historię wysłał jeden z rowerzystów do oficera rowerowego we Wrocławiu - Daniela Chojnackiego. Dzięki tej interwencji są nowe oznakowania na drodze rowerowej przy ul. Niskie Łąki Całą relację można przeczytać tutaj.
W skrócie Ośrodek Szkolenia Motoryzacyjnego na Niskich Łąkach szkolił kursantów, jak wymuszać pierwszeństwo na rowerzystach kpiąc przy tym z niedostatecznego oznakowania. Czy teraz to się zmieni? Mentalności tych instruktorów pewnie nie...
Treningowo w tę i z powrotem, po mokrym Wrocławiu. Najwyższy czas na odkurzenie ledów i ładowanie baterii. Po przestawieniu czasu jest już prawie ciemno jak się wychodzi z roboty.
Wrocław reklamuje się na Dolnym Śląsku za pomocą plakatów z rowerem. Z całego plakatu najlepiej wypada właśnie rower.
Szkoda, że prezydent chętnie pozuje z rowerem, a niechętnie przyczynia się do poprawy poruszania się rowerem we Wrocławiu. Dwa lata temu wyręczaliśmy miasto w budowie dróg dla rowerów. Teraz prezydent wykorzystuje rower do autopromocji.
Klimat na plakacie przypomina jakąś wizytę gospodarską sprzed lat. No i ten uniesiony palec...
Z okazji nadchodzącej polskiej błotnej jesieni zanabyłem drogą kupna błotniki przedni(to się jeszcze okaże czy będzie przedni) oraz tylny DeFender Topeak.
Jeszcze nigdy nie miałem w góralu błotników, więc czemu by nie? Po wyjściu ze sklepu od razu zamontowałem i przejechałem się po paru kałużach w drodze do domu.
Cena nie jest mała takich gadżetów, więc będę sprawdzał, czy na prawdę działają i opiszę niedługo wrażenia.
Myślę, że nawierzchni do testów nawet w mieście będzie dużo(niestety).