Co to jest te dzisiejsze dwadzieścia kilometrów. Piotr Kuryło machnął 20 ale tysięcy i to w jakim stylu! Właśnie pojawiła się filmowa relacja z wyprawy.
Film zmontowany przez Marathonfilm z materiału zebranego na wyprawie.
Niby w piątek była siła biegowa i człowiek chciałby odpocząć, ale nieee, właśnie jeszcze się trochę pomęczymy. 5km dobiegu na rozgrzewkę do mniej zaśnieżonej drogi. Mniej, czyli znalazł się na niej pasek asfaltu szerokości stopy, w sam raz na interwały. Oczywiście teren pagórkowaty więc raz w górę raz w dół 10 x 3min z przerwą 3min. Wyszło w okolicy 3min na 800m. Później powrót i wbieg na Szczeliniec Wielki (919m).
Ze Szczelińca szalony zbieg do Pasterki, nogi można połamać i przejechać się na tyłku. Pan w czerwonym dosyć znany góral :)
Tego dnia aktywny popołudniowy odpoczynek spędziliśmy na siłowni, basenie, sunie suchej, łaźni parowej, basenie, saunie suchej, łaźni parowej, wszystko przedzielone mrożeniem lodem:)
Przyjechaliśmy w czwartek w nocy, wycisk zaczął się już piątek rano. Lekkie śniadanko, później rozgrzewka ok 10km biegu po zasypanej śniegiem okolicy. Po rozgrzewce 10x skip A 200m, 8x prawie wieloskok(w górę) 200m. Na koniec rozciąganie.
Wybraliśmy się z Dankiem na szybki wbieg i zbieg z kijami. Jakoś mi dzisiaj ciążył ten plecak, dawno z nim nie biegałem. Ogólnie mróz nieźle szczypał we wszystko co zbytnio wystawało.
Pół Wrocławia wybrało się dziś na Półmaraton Ślężański, a my skromnie na polach w pełnym słońcu i pełnym mrozie. Za to po biegu zrobiliśmy sushi, wyszło całkiem niezłe, nawet zdążyłem sfocić.