Wybraliśmy się z Dankiem na szybki wbieg i zbieg z kijami. Jakoś mi dzisiaj ciążył ten plecak, dawno z nim nie biegałem. Ogólnie mróz nieźle szczypał we wszystko co zbytnio wystawało.
Wiosna wróciła, ciepło tak, że znowu nie wiadomo co na plecy ubrać. Tzn po intensywnym bieganiu wsiadłem wyjątkowo na rower i się zgrzałem. Rowerowania mało było w tym roku, ale może nadrobię jakąś trzysetką, kto wie.
Tymczasem jestem prostym biednym człowiekiem, dziwakiem jeżdżącym na rowerze do pracy. I bardzo dobrze mi z tym. Chyba jestem nawet biedniejszy i dziwniejszy, bo w tym roku zdecydowanie więcej biegam do pracy. Ale czy mnie obchodzi co inni o tym myślą? Nie robię tego dla innych, tylko dla siebie.
Udany trening podbiegów połączony z zimową rekreacją.
Rewelacyjne warunki biegowe w dziewiczym terenie w głębokim i ciężkim śniegu...po kolana.
Najpierw z
Kasią, Bagirą i Dankiem zrobiliśmy pięć podbiegów na rozgrzewkę. Jak już mieliśmy dosyć wybraliśmy się na szlak.
Już tylko z Dankiem uderzyliśmy na szlak prowadzący do szczytu. Po 100 metrach szlaku nie było, był za to ślad jakiegoś zwierza prowadzący w głębokim śniegu.
Torowaliśmy na zmianę(!) aż do schroniska. Droga z powrotem to czysta przyjemność. Zbiegaliśmy szybciej niż w lecie, idealna biała ścieżka! Był nawet kilometr w ok 3:50min :)
Video podsumowanie z ataku szczytowego, więcej
zdjęć u Danka
Bieg do pracy 7km rano i reszta po robocie wałami. Niezłe klimaty sporo rowerzystów i masa biegaczy. Dużo śniegu, chyba zima wróciła. Rewelacyjna forma od 2 tygodni regularnego latania do roboty.
Na te śnieżne klimaty przesiadłem się na cięższą maszynę z błotnikami. 2kg różnicy w wadze roweru to baardzo dużo...
Czy jest jakiś przepis, który mówi że rowerzysta w trudnych warunkach pogodowych nie musi jechać śmieszką rowerową? Jest przepis pozwalający jechać chodnikiem w trudnych warunkach, ale tam też nie chciałbym jechać.
Może w ramach walki z bezrobociem warto zatrudnić ludzi na pługi rowerowe:)