Wystartowałem w PKP, żeby dołączyć na 4 ostatnie dni do
wyprawy dookoła PolskiChciałem dojechać z Wrocławia do Międzyzdrojów w czasie 7:30, skończyło się na 8:30.
Zmierzyłem się na samym początku z przeciwnościami losu, jakie napotykamy w PKP.
Najpierw, że "Nie ma już wolnych łóżek"(taki wygodny jestem - przede mną 120km rowerem), potem że "Tutaj w ogóle nie można rowerów przewozić".
Następnie, gdy po peronowych przebieżkach z rowerem znalazłem jako taki wagon okazało się, że nie ma gdzie postawić roweru.
Będąc jednak zaprawionym w bojach z pkp miejsce znalazłem, co widać na zdjęciu.
Jakość zdjęć jest słaba, gdyż pochodzą z mojej SMSowo MMSowej
relacji na blipie - aparatu kobyły nie brałem.
Po nieprzespanej nocy wylądowałem w Międzyzdrojach i od razu pojechałem na plażę obok molo. Ku mojemu zdziwieniu o godz. 8:30 było już tam pełno ludzi.
Nie przeszkadzało to jednak w ułożeniu się do drzemki.
Dzięki temu, że liczna tego dnia
ekipa wyprawy poruszała się dosyć leniwym tempem mogłem spędzić nad morzem więcej czasu.
Około 13 spotkałem się z
Asią,
Młynarzem,
Matysem,
Kosmą, rodzicami Młynarza, panem Zygmuntem, panem Jerzym(wkrótce Jurkiem).
Ekipa nieco odpoczęła i wymoczyła się w morzu.
Przywiozłem dla Asi okładziny do hamulców hydraulicznych w jej rowerze, bo poprzednie już prawie nie istniały. Asia pozdzierała łokieć podczas ostatniego hamowania, gdy okazało się, że hamulce nie działają. Ratowała się poprzez
hamowanie butami z których leciały iskry, jednak niewiele to dało i wylądowała na asfalcie.
Asia, Kosma, Jurek:
W Wolinie odłączyli od nas rodzice Młynarza i pan Zygmunt.
W Goleniowie dołączył
Siwy (Bartek) (zrobił nam
świetne zdjęcia tego i następnego dnia).
Gdyby nie Bartek mielibyśmy spory problem z przejechaniem przez Szczecin.
Szczecin przywitał nas w nocy tonami fajerwerków.
Bartek i Milenka ugościli nas w swoim mieszkaniu. 8 osób, 8 rowerów i 3 przyczepki w dwóch pokojach. Możecie to sobie wyobrazić lub spojrzeć na
zdjęcia u Siwego:)
Na kolację dostaliśmy
pyszne spagetti w ilościach przemysłowych, do tego ciasto, bułeczki wszystko to domowe wypieki. Zrobiliśmy porządne ładowanie energetyczne przed następnym dniem. Do tego piwo
Bosman niepasteryzowane.
Dzień zacząłem w nocy we Wrocławiu na dworcu, po drodze odwiedziłem Międzyzdroje i poznałem 7 nowych niesamowitych osób, na koniec zostałem ululany do snu pyszną kolacją.
Nie mogło być lepiej!Relacja z tego dnia u Młynarza