Zakładałem że pojadę w czasie ok 3:30 i udało się. Niestety tak jak wczoraj sugerowałem nie wygrałem, bo bolała mnie głowa:P A na serio, to bardzo fajnie się jechało. Zaliczyłem wpadkę jeszcze przed startem, bo spóźniłem się 2min. Kiedy wpadłem do pustego już sektora M2(tak jestem dwudziestolatkiem!) tłum z M3 krzyczał "falstart! stój!". Zdążyłem tylko wymamrotać do sędziego, że jestem spóźniony z m2. Nie dostałem minut karnych, czyli wszystko ok:) Trasa szybka i sucha dzięki czemu czasami jechało się w takich tumanach kurzu, że nie było widać drogi.
Ściganie było do samej mety, szczególnie ostatnie 25km dało się nieźle we znaki. Start udany. giga open 115, w M2 miejsce 55.
"Fachowa" literatura wyróżnia dwa rodzaje cięgien. Są cięgna sztywne i elastyczne. W Latającym Holendrze Batavusa są zdecydowanie cięgna sztywne. Hamowanie łatwe nie jest i wymaga trochę wprawy. Nie wiem, czy ten model jest wybrakowany, ale tym hamulcom daaalego do V-brejków.
Śrubki do naprawy jednego z cięgien jeszcze nie mam. Dlatego rower na razie nie jeździ.
Rower ma już jakieś 3 tygodnie, niestety doznał kontuzji i na razie nie nadaje się do jazdy. W centrum zdjęcia jest pręcik łączący się ze śrubką przymocowaną do ramienia. Właśnie ta śrubka się ułamała temu misiu. W związku z tym przedni hamulec nie działa, więc jazda jest ryzykowna, bo jak podobnie strzeli tylny to zostaną tylko buty. Ale poza tym to bardzo ładny rower jest:)
Parę tygodni temu nabyliśmy drogą kupna nowy rower dla Kasi Latający Holender, rower miejski, ciężki i stylowy:) Na razie zrobił jakieś 20km i strzelił przedni hamulec. Fotki będę wrzucał systematycznie. Plenerowej jeszcze nie ma.
A wczoraj na małych turdewałach spotkałem Asicę i Młynarza w uścisku:D