Kolejna w tym roku aklimatyzacja do biegania w upale. W dodatku rekordowym, było podobno 37st. Dzięki temu, że testowałem kamizelkę pod Grań Tatr miałem przy sobie, zupełnie przypadkiem, 1.5L wody! Normalnie na tej pętli 18km nie mam nic. Tym razem 1.5L było już wypite po 13km na szczycie Ślęży, a tempo miałem leniwe ze względu na okoliczności. W schronie dokupiłem jeszcze litr! Czyli na niewinne dwie godziny truchtania poszło 2.5L. Żeby było ciekawiej już po ok 5km czułem lekko łydki, które dostały mocno na Półmaratonie Karkonoskim(ale to było tydzień temu!). O co im chodzi?
Z powrotem, zbliża się zachód słońca, w dole Sobótka
Potestowałem kamizelkę Salomona, pobiegnę z nią Grań Tatr za tydzień. Ostatni dzwonek na testy. Cały wymagany sprzęt się zmieści i do tego sporo wody. Kamizelka ma 11 kieszonek w tym 3 na suwaki.
Tutaj wygląda na to, że się parking zrobił. Im bliżej stolika z browarem
tym lepiej. A może to z powodu wprowadzonych opłat pod stadionem. Na
przełęczy nie ma parkingu to i opłat nie ma.
Drugi z rzędu długi bieg stał pod znakiem zapytania. Po wczorajszej 30 w Górach Bialskich nogi były trochę tępe, ale się rozruszały. Nawet trochę byłem zaskoczony, bo pobiegłem trasą zbliżoną do GPŚ. Czyli dwa razy byłem na Ślęży co dało prawie +1100m na 21km. Mimo to czułem się nieźle. Co najważniejsze lewy piszczel po tygodniowej przerwie od biegania, jakby ucichł. A pobolewał już na pierwszych kilometrach w ostatnich tygodniach.
Niesamowite widoki z Raduni w stronę Karkonoszy. Może nawet widać Śnieżkę, a może Śnieżnik?
Moja pierwsza para MT110 dorobiła się na Krecie nowych wentylatorów. Mają już 1200km i do biegania w ciepłe dni są jak znalazł.
Wycieczka biegowa w Góry Bialskie celem rekonesansu trasy Ultra Trail 65 w ramach DFBG Bardzo fajne góry, nie za wysokie, nie za strome, ale jest się gdzie zmęczyć i jest co pooglądać dookoła. Zrobiłem pierwszą część biegu który będzie 18 lipca. Wydaje się, że ta część jest bardziej stroma, chociaż po sumie podbiegów 1222m wygląda na to że rozkłada się to po równo. W każdym razie wbieg(wejście) na Czernicę 1080m jest całkiem strome, ok. +500m na 5km. Na szczęście przez cały bieg tylko trochę pokropiło w drodze na Czernicę. Nie znając trasy i nie mając żadnej mapy nawigowałem z zegarka po śladzie ze strony DFBG i udało się to całkiem nieźle.
Widok z ulicy Leśniej w Lądku na zachód, przed biegiem ok godz. 18.
Wybraliśmy się z Kasią i Bagirą na krótką i szybką sesję, żeby wybadać okolice Browaru Mieszczańskiego. Bardzo dobra miejscówka. Wnętrza też na pewno kryją ciekawe miejsca, ale to może następnym razem.
Dawno nie odkurzałem górala. Miła odmiana od biegania. Na Ślęży zawsze się znajdzie sporo fajnych ścieżek, tym razem padło na standardową pętlę, którą też często biegam. Z parkingu pod stadionem do góry do czarnego szlaku aż do przełęczy Tąpadła. Później szlakiem żółtym do góry. Od kiedy wygładzili tą drogę nie ma technicznych problemów z podjechaniem całości na samą górę. Kiedyś były korzenie i grubsze luźne kamienie, można było tam powalczyć z utrzymaniem się na rowerze. Teraz się po prostu jedzie. Co prawda na babcinym biegu.
Zjazd ze Ślęży fajnym technicznym czerwonym szlakiem w stronę Wieżycy. Na rozwidleniu w prawo i tutaj już pełna prędkość w dół i dalej w lewo do czarnego.
Jesienno zimowe bieganie na Ślęży. Niżej brązowo, wyżej biało. Przy okazji testy nowych butów w różnych warunkach. Muszą dać sobie radę na Transgrancanarii 7 marca na trasie 83km, ale raczej bez śniegu :) Całkiem nieźle na zbiegach po mokrym, trochę wyślizganym śniegu i skałkach.
Bieg po skałkach i technicznym stromym terenie daje do myślenia i przypomina o Lucjanie Chorążym. Coś takiego może spotkać każdego z nas, pomyślcie o tym kiedy wybieracie się sami w góry.