Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:397.90 km (w terenie 8.00 km; 2.01%)
Czas w ruchu:21:05
Średnia prędkość:18.87 km/h
Maksymalna prędkość:45.70 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:19.90 km i 1h 03m
Więcej statystyk

Slicki reaktywacja

Poniedziałek, 17 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Od powrotu z urlopu dookoła Polski jeżdżę po Wrocławiu na slickach.
Jest to dużo wygodniejsze niż grube opony. Może trzeba bardziej uważać na torowiskach i koślawych wrocławskich ulicach, ale komfort przyspieszania i lekkiego toczenia się jest bardzo fajny.


Dzisiaj naszych rowerów w pracy pilnował drapieżny kot


Poza tym trening i regeneracja po bieganiu w jednym...

Biegowo i rowerowo w jeden dzień

Niedziela, 16 sierpnia 2009 · Komentarze(6)
Dzień zaczął się mocno biegowo o godz 9. Trochę z rozpędu zdecydowałem się podjąć próbę i przebiec 30km. Wątpliwości były, bo ostatnio bolały mnie piszczele, ale po prawie 500km na rowerze z wyprawą dookoła Polski bóle ustąpiły jak ręką odjął.

Ostatecznie dystans wyniósł ok. 29,5km w czasie 2:47, w sumie ponad 3 godziny na trasie w towarzystwie biegaczy ze ścieżek biegowych Nike.
Trasa biegu była dosyć pokręcona. Najpierw wzdłuż Armii Krajowej, potem przez ogródki działkowe, przez kładkę na Oławie, mały lasek, potem przecięcie ul Niskie Łąki. Następnie wałami obok ZOO i do parku Szczytnickiego, chwilę później stadion Olimpijski. Ze stadionu na wały i duża pętla między mostami Swojczyckim i Jagiellońskimi i potem jeszcze most Szczytnicki i dalej parkiem do stadionu. Powrót na Gaj podobną trasą, chociaż pogubiliśmy się z kolegą w lasku przy kładce.
Próba na tym dystansie udana, jest podstawa do maratonu.
Trasa na mapce


Jak już nogi nieco odpoczęły pojechałem rowerem na małe zakupy. Bardzo lekko bo kręcić się nie chciało.

Przy okazji:
Na blogu Parkowanie po wrocławsku o naszych wrocławskich DeKLach pojawił się nowy wpis odnotowujący moje spotkanie III stopnia.

Kierowcy strzeżcie się już jutro jadę do pracy i mijam po drodze kilka śmieszek rowerowych uzbrojony w spust i migawkę.

Wrocławskie upały na Opatowickiej

Sobota, 15 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Rundka na wyspę Opatowicką i z powrotem.
Dzisiaj pożegnaliśmy z naszej stajni rowerowej Latającego Holendra.
Za wiele na nim nie pojeździliśmy. Rama była jednak za duża dla Kasi, a dla mnie jednak za delikatny ten rower był.

Wrocławskie śrubkowanie

Piątek, 14 sierpnia 2009 · Komentarze(5)
Wyruszyłem w poszukiwaniu śruby do wspornika kierownicy do naszego holendra. Holender został sprzedany dosyć tanio na alledrogo.
Poszukiwanie śrubki w piątkowe popołudnie nie było łatwe.
Należało wyszukać sklep zabytkowy. Na Dubois śrubki nie było.
Na jednym końcu Bolesława Prusa też nie było.
Na drugim końcu Bolesława Prusa znalazł się zabytkowy sklepiko-warsztat


Pojedynczej śruby nie udało się kupić, więc...kupiłem cały wspornik za 14zł.

I tak oto dotarłem do zakładu, który wydawałoby się już nie powinien istnieć.
W środku wyglądał, jak zakład przetwórstwa metali mniej szlachetnych. Gdy wszedłem pan mechanik właśnie kucał na podłodze i tłukł coś młotkiem.
Żeby z nim zamienić słowo też musiałem kucnąć.

Jest to drugi tego typu zakład naprawczy na jaki natknąłem się we Wrocławiu.
Pierwszy niemal identyczny jest na ul. Grabiszyńskiej. Na witrynie jest zabytkowa drewniana narta. W środku naprawiane są rowery.

Jestem burakiem i mi z tym dobrze

Piątek, 14 sierpnia 2009 · Komentarze(12)
Ledwo człowiek wybierze się do pracy o poranku i już mu kłody...samochody rzucają pod koła.

Ten zawodnik był pierwszy


Nie minęła minuta, gdy podjechał następny.
Miałem już palec na spuście, więc tylko zapraszająco pokazałem kierowcy, gdzie ma parkować i zrobiłem swoje:


Wytrzymał w tym miejscu około pół minuty. Zrobiłem mu jeszcze parę fotek.
Zapytał mnie "Chcesz wpier.ol ?!"
Nie zdążyłem odpowiedzieć, trzasnął drzwiami i odjechał.
I bardzo dobrze.

Tylko 13 minut na drodze do pracy, a ile emocji :)
Tym optymistycznym akcentem zaczął się piątek.

Dookoła Polski Międzyzdroje - Szczecin, dzień 27(1)

Sobota, 8 sierpnia 2009 · Komentarze(8)
Wystartowałem w PKP, żeby dołączyć na 4 ostatnie dni do wyprawy dookoła Polski

Chciałem dojechać z Wrocławia do Międzyzdrojów w czasie 7:30, skończyło się na 8:30.
Zmierzyłem się na samym początku z przeciwnościami losu, jakie napotykamy w PKP.
Najpierw, że "Nie ma już wolnych łóżek"(taki wygodny jestem - przede mną 120km rowerem), potem że "Tutaj w ogóle nie można rowerów przewozić".

Następnie, gdy po peronowych przebieżkach z rowerem znalazłem jako taki wagon okazało się, że nie ma gdzie postawić roweru.
Będąc jednak zaprawionym w bojach z pkp miejsce znalazłem, co widać na zdjęciu.

Jakość zdjęć jest słaba, gdyż pochodzą z mojej SMSowo MMSowej relacji na blipie - aparatu kobyły nie brałem.

Po nieprzespanej nocy wylądowałem w Międzyzdrojach i od razu pojechałem na plażę obok molo. Ku mojemu zdziwieniu o godz. 8:30 było już tam pełno ludzi.

Nie przeszkadzało to jednak w ułożeniu się do drzemki.


Dzięki temu, że liczna tego dnia ekipa wyprawy poruszała się dosyć leniwym tempem mogłem spędzić nad morzem więcej czasu.
Około 13 spotkałem się z Asią, Młynarzem, Matysem, Kosmą, rodzicami Młynarza, panem Zygmuntem, panem Jerzym(wkrótce Jurkiem).
Ekipa nieco odpoczęła i wymoczyła się w morzu.

Przywiozłem dla Asi okładziny do hamulców hydraulicznych w jej rowerze, bo poprzednie już prawie nie istniały. Asia pozdzierała łokieć podczas ostatniego hamowania, gdy okazało się, że hamulce nie działają. Ratowała się poprzez hamowanie butami z których leciały iskry, jednak niewiele to dało i wylądowała na asfalcie.

Asia, Kosma, Jurek:


W Wolinie odłączyli od nas rodzice Młynarza i pan Zygmunt.
W Goleniowie dołączył Siwy (Bartek) (zrobił nam świetne zdjęcia tego i następnego dnia).
Gdyby nie Bartek mielibyśmy spory problem z przejechaniem przez Szczecin.

Szczecin przywitał nas w nocy tonami fajerwerków.


Bartek i Milenka ugościli nas w swoim mieszkaniu. 8 osób, 8 rowerów i 3 przyczepki w dwóch pokojach. Możecie to sobie wyobrazić lub spojrzeć na zdjęcia u Siwego:)
Na kolację dostaliśmy pyszne spagetti w ilościach przemysłowych, do tego ciasto, bułeczki wszystko to domowe wypieki. Zrobiliśmy porządne ładowanie energetyczne przed następnym dniem. Do tego piwo Bosman niepasteryzowane.

Dzień zacząłem w nocy we Wrocławiu na dworcu, po drodze odwiedziłem Międzyzdroje i poznałem 7 nowych niesamowitych osób, na koniec zostałem ululany do snu pyszną kolacją.

Nie mogło być lepiej!
Relacja z tego dnia u Młynarza

Czas na wyprawę dookoła Polski

Środa, 5 sierpnia 2009 · Komentarze(11)
Właśnie pakuję rzeczy i za dwie godziny jadę przy pomocy PKP do Międzyzdrojów.
Poczekam tam na plaży dwie godziny i spotkam się z ekipą Wyprawy Dookoła Polski.



Razem będziemy pedalić wzdłuż zachodniej granicy, najpierw do Szczecina, później w stronę Jasienia, gdzie będzie finisz wyprawy.

Dzisiaj okazało się, że moja rola podczas jutrzejszego spotkania będzie dosyć istotna wiozę bowiem okładziny hamulców hydraulicznych Hayes Sole dla Asi
Kto by pomyślał, ale jednak jeden komplet nie jest w stanie wytrzymać takich dystansów
W każdym razie dzisiaj Asia miała przygodę z hamowaniem butami SPD, spod których ponoć iskry leciały.

Jak widać w statystyce, wyprawa trwa już 24 dni podczas których jadąc zgodnie z planem trójka Asia, Młynarz i Matys przejechała rowerami 3200km.


W między czasie na trasie wyprawy przewinęło się około 10 innych rowerzystek i rowerzystów, którzy jechali z ekipą przez kilka dni. Jutro ja będę miał przyjemność dołączyć i za kilka dni dotrzeć do mety wyprawy na ok 3800 kilometrze.

Przebieg wyprawy można cały czas śledzić na blipie dookolapolski oraz oglądać zdjęcia przesyłane na żywo z wyprawy dookolapolskifoto.
Od jutra do finiszu będzie też można śledzić przesyłane przeze mnie zdjęcia i teksty tutaj blas.blip.pl