Wybraliśmy się z chłopakami pobiegać na Ślęży i Raduni. Świetne zimowe warunki, pięknie ośnieżony las i mróz, mały ruch. Po zrobieniu pętelki przyjechała Kasia z Bagirą i wybraliśmy się na zimową sesję na niedźwiedziej ścieżce.
Coś tam poklikaliśmy i trzeba było uciekać, bo w bezruchu ziiimno. Jak Kasię poprosić to nawet fajną fotkę mi zrobi:)
Ciekawe zawody na których: - nie można dublować, - trzeba zwalniać, - co kilka kółek ostatni zawodnicy odpadają, - nie wiadomo ile czasu i kilometrów będzie się biegło, - sędzia wykrzykuje jakieś limity czasu i ściąga co niektórych z trasy, - zwycięzcą jest ten kto zostanie sam na trasie, - na koniec i tak każdy dostał solidną nagrodę z losowania :) Udział wzięło ok 40 osób, które biegały po świeżym śniegu w temp -1°C.
Ciekawa impreza, niestety nie zajechałem się na maksa, bo po 14 okrążeniu zostałem zdjęty. Moim zdaniem za wcześnie, bo czołówka miała do mnie jeszcze ponad pół okrążenia.
W sumie przebiegłem 9km w 45min, czyli 14 okrążeń. Zwycięzca przebiegł ok 19-20 okrążeń. Jedna pętla miała ok 650m i ok 17 metrów podbiegu:) Średnie tempo wyszło ok 5min/km(bieg górski:) Pozostałe km to dobieg na start i powrót.
Po wczorajszym dłuższym dystansie dzisiaj zdecydowanie krócej i szybciej, ale też bardzo ciekawie. Co prawda zimy praktycznie nie ma, ale piękna pogoda i świetny szlak w stronę Równicy wynagradza brak śniegu :) Ostatni dzień roku, biegowy.
Wybraliśmy się z Kasią na pętlę po okolicznych pagórach Beskidu Śląskiego, ambicja była żeby zdobyć Wielki Stożek 979 m n.p.m. Niestety reszta ekipy zabrała naszą mapę, więc ruszyliśmy z Ustronia w zupełnie inną stronę. Tym sposobem zanim wbiegliśmy we właściwy teren mieliśmy już nabite trochę kilometrów. Najdalszy odwiedzony punkt to Soszów Wielki 886 m n.p.m.
Strome podejście na Czantorię
Wielka Czantoria 995 m n.p.m.
Wracaliśmy już po zmroku, czołówki się bardzo przydały, przy okazji trochę pobłądziliśmy w Ustroniu szukając naszej bazy wypadowej.