bęc Jedziemy sobie spokojnie śmieszką rowerową, a tu nagle bęc! Samochód spada z nieba wprost przed nami. Rachwal wypatrzył dzisiaj taki jeden spadający na Legnickiej:
Wrocław miasto Dzisiaj trochę mnie w miasto wygnało. Dystans niczym kurier. Generalnie trasa dom - praca - miasto - praca - dom - trening - dom. Dodatkowo przymroziło nieco i jak widać na przedmieściach zrobiło się biało. No i to suche i zimne powietrze jakoś drapie w gardle. A może to opady radioaktywne ze Słowenii?? Że niby sytuacja opanowana, ale kto ich wie. Zresztą pewnie stąd ta zima:P
Wycieczka nad Bajkał...wrocławski Po pracy wybraliśmy się z Kasią nad jeziorko. W porównaniu z niedzielą była cisza i spokój. Z atakującej przyrody było trochę komarów i innych muszek.
Zachód nad wodą, jakiś taki pomarańczowy, ale za to z Kasią:)
Dzień wcześniej Tomek rzucił hasło "popołudniowa Ślęża". Mnie dwa razy powtarzać nie trzeba, więc w czwartek "już" ok. godz. 19 byliśmy u podnóża góry. Jazdę zaczęliśmy spod schroniska pod Wieżycą, czerwonym szlakiem rowerowym w kierunku...nieznanym.
Jak to na wycieczce rowerowej zwykle bywa element przygody pod tytułem "skróty" zawsze obecny. Idziemy pod górę, czyli dobrze - na szczyt :D Miękka ściółka. "Nigdzie nie idę, tak będę siedział!" Szczyt zdobyty, okolice zachodu słońca. W tle zbiornik wodny w Mietkowie
Tomek dzwoni po GOPR. Koniec tej zabawy z głazikami;P
A tak na prawdę było super. Najpierw mozolna wspinaczka, przed szczytem pieszo rowerowa, potem, nie bójmy się tego powiedzieć downhill po głazikach w szarości ciemnego lasu. W sumie zrobiliśmy 12km szlakami Ślęży i zanim się obejrzeliśmy wracaliśmy do Wrocka. Wieczorny zastrzyk adrenaliny urozmaicił ogólnowrocławski brak wody. Należy dodać, że szlaki na Ślęży do suchych nie należą - liczne strumienie, więc trochę błota na łydkach przywieźliśmy:) Było świetnie.