Bajkał plus pradolina Odry oraz Pani z Dużymi Kolanami Już drugie noworoczne rowerowanie. Tym razem popołudniowe wyjście i powrót po zmroku. Tutaj lubiany również przez Cześka mostek na Odrze
Pewna pani wyszła na spacer z koniem, na smyczy.
Nad jez. Bajkał
Rower w błotku jaki jest każdy widzi i widział pewnie nie raz
Powrót po zmroku
Poniżej pani z dużymi kolanami
Dzisiejszy wyjazd był troche chaotyczny, ale się udało. Rower spisał sie w porządku. Przed wprowadzeniem do domu rama, przerzutki i amortyzator oberwały troche patykiem, żeby pozbyć się błota i trawy.
Wyjazd do parku z chwilowego braku innej mozliwosci.
Ostatnio sie calkiem przyjemnie ochlodzilo i rano jest nawet
ponizej 20st. C
Jak wychodzilem po 9 bylo ok 21st. Caly czas wial przyjemny chlodny wiaterek.
Standardowo w poblizu stadionu starsi panowie bawili sie sterowanymi samolotami. Wokolo lataly zabawkowe helikoptery, samoloty i zywe myszolowy i inne ptaszki.
W drodze powrotnej spotkalem kobiete ktora
wybrala sie dzieciakami na paintball. Jej polciezarowka zakopala sie w zwirze(naped na jedna os). Dzieciaki biegaly po okolicy i strzelaly farba, a ona probowala odkopac tylne kolo. Pytalem czy nie potrzebuje pomocy, ale stwierdzila, ze da sobie rade.
Moze wydalem sie jej podejrzany. Z dziwnym akcentem, na rowerze kreci sie po okolicy... Powiedziala, ze dzieiaki poszly poszukac roznych rzeczy do podlozenia pod kolo.
Jak mijalem chlopaczkow wlasnie rozbijali butelki o kamienie i strzelali do celu. Na zdjeciu widac jak sie swietnie bawia :)
A dlaczego kierowca mówi dziękuje?
Stojąc na czerwonych światłach moja prawa noga znajdowała się na pasie "tylko w lewo". Kątem oka zauważyłem czające się za mną auto, więc przesunąłem się o ok 15cm w lewo. Kierowca mijając mnie po prostu powiedział "Dziękuję".
Wieczorne jeżdżenie po czymś w rodzaju skate parku. Około osiem okrążeń pętelki 800m. Najlepszy czas 2:08. Może następnym razem będzie lepiej. Poniżej zdjęcie pętli. Okolicę można obejrzeć na guglu
Bootleg Canyon leży ok 40km na wschód od Las Vegas, tuż przy miasteczku Boulder City(wybudowanym pierwotnie dla budowniczych tamy Hoovera 70 lat temu).
Miasteczko widać na zdjęciu z Księżycem. Kanion usiany jest siecią 60km szlaków rowerowych. Jedne trasy to typowe XC, inne to downhille o najwyższym stopniu trudności. Podobno sama Missy "The Missile" Giove (4 krotna mistrzyni świata w downhillu) uznała jedną z tras("Ginger") za wyjątkowo trudną.
Mapa ze wszystkimi trasami wygląda tak.
Dzisiejsze jeżdżenie było moim pierwszym w tym miejscu dlatego starałem się wyjątkowo uważać, żeby nie sturlać się ze zbocza. Większość tras, to świetne single tracki usiane kawałkami twardych skał, techniczne podjazdy i zjazdy od czasu do czasu hopka. Generalnie dookoła skały, skały i skały. Niektóre o dziwnych kształtach co widać na fotkach. Na szlakach można spotkać bikerów w różnym wieku, którzy chętnie udzielą rady przy wyborze trasy. Na jednym zdjęciu załapał się gestykulujący pan. Była to dość krótka popołudniowa jazda, aż do zachodu słońca, co nie przeszkadzało, żeby temp. wynosiła 35st. C.
Tym razem wreszcie udało się wyjechać w większym niż jednoosobowym składzie:
Shad, Doug, James i Barry plus moja skromna osoba. Spotkanie o 6 wieczorem, gdzieś zdala od miasta. Temperatura ok. 34st C, czyli całkiem nieźle. Cała okolica usiana trasami rowerowymi i pieszymi, pełno singletracków w górę i w dół. W oddali widoczny był Red Rock Canyon.
Niestety po ledwie 40min jazdy zrobiliśmy pętelkę i już byliśmy przy samochodach, a ja czułem niedosyt.