Biegowe 66km w Krynicy zaliczone. Po fajnym biegu na Maratonie Karkonoskim miałem ochotę na coś więcej. 33km wydawało się stanowczo za mało, a na 100km nie jestem jeszcze gotowy. Nie mam jednak wątpliwości, że w przyszłym roku robię pełny Bieg Siedmiu Dolin. Po 30km biegło się tak dobrze, że już chciałem biec na 100. Przed metą na 66km nadal było przyjemnie, ale nie aż tak żeby atakować setkę :)
Kilka zdjęć z Krynicy i na 66km zrobionych przez Kasię
kilka godzin przed startem ubijanie szlaków
gondolą na Jaworzynę Krynicką
Zbieg z Jaworzyny i Bagira minimalistka, zrezygnowała z amortyzacji w poduszkach...
Jeszcze tak daleko
Końcówka w Piwnicznej, niestety nie widać tutaj pieknych szlaków, zbiegów i podbiegów na trasie.
Herbata na punktach to bardzo dobry pomysł. Temperatura przez pierwsze 6 godzin była w okolicy 10 st. C plus sporo deszczu.
Minimusy spisały się na medal, to ich pierwszy tak długi bieg i nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa!
Szmatka z wierzchu zyskała nowe prześwity wentylacyjne
Trasa GPSzgrana na st. Przy stromym zalesionym zbiegu do Rytra GPS stracił zasięg i obudził się dopiero po ok 2km stąd prosta kreska w tamtej okolicy.
To jest rok życiówek. 66km to moja biegowa życiówka. 44km z Karkonoskiego zostało pobite. 320km dookoła Wrocławia - rowerowa życiówka. 220km w 2 tygodnie z plecakiem na Korsyce - trekingowa życiówka. A to dopiero złota polska jesień! :)
Testowanie sprzętu na Krynicę. Za wcześnie się obudziłem i to była dobra okazja żeby przebiec się w ciemnościach w zestawie startowym. Czołówka, stary plecak rowerowy Lobo z workiem wypchany 12 żelami i zapasową latarką. Mimo że było bardzo rano i chłodno pasek od czołówki działał jak zimowa opaska na głowę - za ciepło. Lampka się trochę majta góra/dół, przydało by się coś mniejszego. Ślad na st