Bęc na Matkę Ziemię
Tak ładnie było w drodze do pracy:
Równie dobrze z powrotem:
Chwilę potem na Grabiszyńskiej łańcuch nie wytrzymał, a ja wylądowałem na środku skrzyżowania podpierając się łokciem i kolanem;/
Oczywiście ruszałem spod świateł na twardym przełożeniu i chciałem sobie depnąć...
Do domu czekał mnie spacerek, bo oczywiście skuwacza nie zabrałem, a była to pierwsza jazda góralem do pracy...
Po drodze jest serwis rowerowy co się nazywa "Serwis narciarski" (taka stara drewniana narta na wystawie wisi). Pan powiedział(zapytany o skuwacz), że narzędzi nie pożycza. Nawet jak na jego oczach będę kręcił.
Swoją drogą na pytanie o skuwacz dał mi spinkę do łańcucha :D
Sam se skuję i jutro zrobię drugą próbę bezpiecznego powrotu z pracy...