Bikemaraton Polanica-Zdrój, finał Finał cyklu maratonów w Polanicy, na koniec tak zwanego sezonu. Pogoda jak zwykle dopisała, chociaż było nieco chłodniej niż zwykle. Na starcie stawiliśmy się z Asią i Arnim.
Niektórzy wieźli rowery na maraton w taki niespotykany sposób. To zdecydowanie były karbonowe rowery;D Przygotowania przed startem: Tutaj prezentuję wyłamaną szprychę. Niestety nie udało się przed startem założyć nowej. Na mecie okazało się że pękła po drodze druga szprycha.
Ostatni maraton i przydażył się mały defekt w postaci zniszczonego łańcucha. Nie dość że się zerwał to jeszcze powichrował, więc wymiana i sztukowanie zapasowych ogniwek trwało z 10 minut. Łańcuch zerwałem na powolnym podjeździe po kocich łbach. W Polanicy było moim zdaniem najwięcej odcinków mocno telepiących, kocich łbów i ogólnie wytrącających z rytmu. Co nie zmienia faktu, że trasa świetna. Kilka km wcześniej oddałem moją zabytkową siedmio-łatkową dętkę młodemu zawodnikowi z nr 1115. Było jakieś 15km do mety, a ja miałem jeszcze łatki;>. Chłopak prosił o dętkę takim litościwym głosem, że nie mogłem odmówić:D
Ostatecznie w cyklu 9 maratonów przejechałem 8 maratonów giga (70-105km) i jeden mega w Zawoji. W generalce M2 zająłem 51 miejsce z il. 2600 pkt: Generalka bikemaraton 2007. W przyszłym roku będzie atak na top 20 giga senior m2;>
Komentarze (14)
możliwe, możliwe... od kuzynki bym wynajął, Przy Kaszowniku, z panoramą naToruń... :)
bardzo chetnie, ale czy dostane tam mieszkanie 3 pokojowe za 300-400 zł miesięcznie (z wszystkimi opłatami)... no i pracę, by starczyło jeszcze na jedzenie + rower :P
tak, zmieści się spokojnie, jeśli się zrezygnuje z przedniego hamulca... a bez tego można marnie skoczyć swój start, zwłaszcza w górach, bo w Golub-Dobrzyń jest jednak mega płasko.... mimo wszystko biorę pod uwagę przeprowadzkę do Toruniunia... może na rok, może na dwa, może na pół... przydałaby się mała odskocznia kaszub i żuław...
To prawda Flash, ale obręcz nawet bez dwóch szprych nie bije za bardzo i spokojnie zmieściła by się w V-kach. Aga oczywiście, że tak, ale za to jaka samowystarczalność!
no nie mogłem odpuścić finału;) Od kiedy drugi raz zerwałem łańcuch bez skuwacza się nie ruszam. Mam też przy sobie profesjonalną centrownicę, bacik do kasety i ściągacz do korb;P
Ooo widzę że również na finał popędziłeś :) Twarda z Ciebie bestia śmigać non stop giga, taki niepozorny jestes ;] heheh czego to nie trzebamieć ze sobą na maratonie ;D No rozumiem dętka i pompka, ale ogniwa łańcucha, skuwacz? może jeszcze stojak serwisowy :D hihi gratuluję wspaniałego sezonu tylko pozazdrościć :) a te rowerki to rzeczywiście chyba karbonowo-tytanowo-nie dotykaj bo pobrudzisz ;D heheh
A co! Ostatni maraton to się szarpnąłem na ruch fair play ;)
Jak naprawiałem łańcuch pare km dalej, to ów chłopak mnie wyprzedzał(po zmianie dętki) i oferował pomoc:) Do mety już go nie dogoniłem, zabrakło 1.5 min.