Droga dla rowerzystów jest już prawie gotowa na całym nowym odcinku ul. Krakowskiej. Brakuje jeszcze kilku wykończeń, np łatany na 18 sposobów odcinek pod wiaduktem i tuż za nim.
Oczywiście bardzo trudno jest zniwelować krawężniki, więc pomimo nowego projektu, niezłej nawierzchni i dobrego tempa prac nadal trzeba pokonywać progi.
Na rowerze górskim nie ma różnicy, ale na miejskim już tak.
Nadal będę się upierał, że nie powinno być
krawężnika pomiędzy ciągiem pieszym i rowerowym.
Taka różnica poziomów była już
przyczyną wypadku. Moim zdaniem
tłumaczenie, że pieszy jak się potknie to będzie wiedział, że wchodzi na DDR jest
bardzo słabe.
Po to stawiane są znaki poziome i pionowe oraz różnica w rodzaju nawierzchni, żeby na drogę rowerową pieszy nie wchodził. Stawianie pułapek i nauka przez połamane ręce i nogi, to zły pomysł.
Nie wiem jeszcze jak jeździ się nową DDR podczas deszczu. Przy trochę mokrej drodze widziałem już jednak nierówności - woda nie spływała. Wolałem wtedy jechać po fazowanej kostce na której nie było wody.
Od strony zachodniej mamy taki kwiatek -
niespodziewany koniec.
Rower jest, a za 5cm już nie ma.
Generalnie w porównaniu z tym co było
99 lat temu, albo jeszcze
rok temu, teraz jest wreszcie dobrze.
W wersji z roku 1910 rowerzyści mieli zdecydowanie lepiej niż w wersji z roku 2008.