Droga dla rowerzystów jest już prawie gotowa na całym nowym odcinku ul. Krakowskiej. Brakuje jeszcze kilku wykończeń, np łatany na 18 sposobów odcinek pod wiaduktem i tuż za nim. Oczywiście bardzo trudno jest zniwelować krawężniki, więc pomimo nowego projektu, niezłej nawierzchni i dobrego tempa prac nadal trzeba pokonywać progi. Na rowerze górskim nie ma różnicy, ale na miejskim już tak. Nadal będę się upierał, że nie powinno być krawężnika pomiędzy ciągiem pieszym i rowerowym.
Taka różnica poziomów była już przyczyną wypadku. Moim zdaniem tłumaczenie, że pieszy jak się potknie to będzie wiedział, że wchodzi na DDR jest bardzo słabe. Po to stawiane są znaki poziome i pionowe oraz różnica w rodzaju nawierzchni, żeby na drogę rowerową pieszy nie wchodził. Stawianie pułapek i nauka przez połamane ręce i nogi, to zły pomysł.
Nie wiem jeszcze jak jeździ się nową DDR podczas deszczu. Przy trochę mokrej drodze widziałem już jednak nierówności - woda nie spływała. Wolałem wtedy jechać po fazowanej kostce na której nie było wody.
Od strony zachodniej mamy taki kwiatek - niespodziewany koniec.
Rower jest, a za 5cm już nie ma.
Generalnie w porównaniu z tym co było 99 lat temu, albo jeszcze rok temu, teraz jest wreszcie dobrze. W wersji z roku 1910 rowerzyści mieli zdecydowanie lepiej niż w wersji z roku 2008.
Komentarze (13)
Dziękuję za dobre słowo . A jak twoje bieganie w Świdnicy. Mam jeszcze pytanie : U mnie z obsługą komputera nie bardzo.Proszę powiedz mi jak mogę wstawić np. fotkę z maratonu ? Z góry dziękuję
Oczywiście masz rację Jurek. Dlatego w linku, który podałem wcześniej jest prośba żeby wysyłać do urzędu zgłoszenia wystających krawężników(w tym przypadku). Co do krawężnika, to dwa lata temu mieliśmy nawet taką akcję, że sami niwelowaliśmy krawężniki, a jeden złoty zanieśliśmy prezydentowi pod drzwi. Jak widać na efekty czekam do dziś;]
Błażeju - To co napisałeś to święta racja.Oficer rowerowy działa standardowo to znaczy są określone procedury i on się ich trzyma bo jest urzędnikiem.Stowarzyszenie mu w tym pomaga i to również dobrze ale również oficjalnie.To o czym piszę to jest dodatkowy atut - nie oficjalny.Jedna kropla nie skruszy betonu ale setki lub tysiące kropli /meili/ musi wywołać jaki skutek.Przecież na oficjalnej stronie np.Prezydenta Wrocławia nie może być listów bez odpowiedzi.Żaden szanujący się urzędnik nie lubi kiedy się go ciągle o coś pyta. To jest coś w rodzaju sprawdzenia odporności materiału./urzędnika/, my mamy czas i bezpośrednie dojście do ratusza.Trzeba sprawdzić czy to działa i czy chociaż ktoś się nad tym pochyli.Taka gra.
Jurek we Wrocławiu działa stowarzyszenie Wrocławska Inicjatywa Rowerowa i to oczym piszesz jest właśnie przez to stowarzyszenie realizowane. Wszystko jest robione na drodze formalnej, dodatkowo przy pomocy oficera rowerowego, który jest po naszej stronie. Jednocześnie oficer jest urzędnikiem miejskim. Niestety wiele inicjatyw WIRu pomimo wsparcia oficera napotyka na swojej drodze na twardy beton - dosłownie i w przenośni.
To spostrzeżenie że można dyskusję sprowadzić do np. ilości bezwzględnych metrów jest oczywiście nadużyciem. Chodziło mi bardziej o to żeby wywołać dyskusję o rowerach w mieście w ogóle.Dobrze by było wciągnąć do dyskusji tych którzy nie tylko korzystają ze ścieżek ale może na początek lokalne władze.Myślę o np.urzędnikach którzy zlecili wykonanie danego odcinka z tzw. minami.Myślę również że my tutaj na tym forum możemy sobie gadać i tak tu odpowiedzialni za taki stan rzeczy nie zaglądają.Gdyby np.konkretne uwagi zamieszczać na oficjalnych stronach urzędów lub wykonawców.Ale w sposób lawinowy. Np.Coś zostało sknocone przez Urząd X - wysyłamy mu na jego stronę np. 525 zapytań.Jeśli nam nie odpowie to chociaż go wkurzymy .
W sumie to przeliczenie na mb/os. nic mi nie mówi. Trzeba by porównać z jakimś Amsterdamem, albo prędzej z przeciętnym holenderskim albo duńskim miastem. Przypuszczam Jurek, że u Ciebie w Bugu to mb nie jest aż tak istotne, pewnie jeździ się rowerem dużo wygodniej niż w większych miastach.
Galen ja bardzo chętnie, ale będe dopiero w poniedziałek.
Będę się musiał w końcu wybrać na tą Krakowską. Intensywnie rozważam mini wycieczkę w stylu wrocławskie ddr nocą. Ok. 22 jest już ciemno i nie ma upału... Ktoś chętny? :]
We Wrocławiu wygląda to tak, że mimo, że władze cieszą się, że mamy najbardziej rozwiniętą w Polsce sieć ddr o długości 150km (2008), to biorąc pod uwagę Twoje przeliczenia, czyli ilość mieszkańców - 632tys. (2008, zameldowanych, o przyjezdnych, np. studentach, nie wspominamy), to wychodzi, że na głowę mamy całe... 0,25mb :-D (a może powinno być :'-/) Pozdrawiam
Można podejść do tego w różny sposób.Np. w moim Buku jest 3700 mb ścieżki rowerowej , to daje 0,6166667mb. na głowę jednego mieszkańca.I ja się z tego mam cieszyć czy płakać..Ciekawe jak to wygląda we Wrocławiu lub w innych miastach. Nieprawdaż ? Ale generalnie trzeba patrzeć biurokracji i drogowcom na ręce i wyłapywać takie "kwiatki" pozdrawiam