Maraton Gór Stołowych

Sobota, 6 lipca 2013 · Komentarze(5)

Świetna impreza, bardzo dobrze się biegło(ale nie idealnie), pogoda dopisała, maraton mogę zaliczyć do udanych.

W telegraficznym skrócie:

  • zacząłem dosyć szybko, na tyle, że przez ok 1 minutę widziałem Marcina Świerca
  • po pierwszych 6km w 30min czułem się jakbym biegł na Ślężę , dogoniłem też Krystiana
  • przez kolejne 30km biegłem w okolicy 20 miejsca
  • tempo jak na mnie było rześkie i praktycznie wszytko biegłem oprócz kilku krótkich odcinków
  • do 38km wszystko przebiegało idealnie, na bufetach uzupełniałem bidon i jadłem kawałek arbuza, przy okazji w Pasterce na 28km pozbyłem się koszulki bo wyszło słońce
  • na 38km przy terenie wojskowym dogonił mnie Krystian, zatrzymałem się na odsik i w tym momencie poczułem głód(!)
  • Krystian narzucił tempo, a mnie skończyły się bananowe żele i zostało tylko parę łyków wody
  • tuż przed Błędnymi Skałami wyprzedziła mnie Magda Łączak, dopiero przy bufecie na skałach we trójkę napełnialiśmy bidony. Magda z Krystianem wybiegli pierwsi
  • jedynym dla mnie ratunkiem na bufecie był cukier w różowym izotoniku, niestety napój był bardziej różowy niż słodki...
  • po ok 20min bidon znowu był pusty a uciekająca dwójka znikła mi z oczu
  • na podmokłym terenie przed Karłowem zostawiłem w błocie but, musiałem się wrócić parę metrów...
  • na asfalcie w Karłowie leniwy męczący trucht i łapczywe przyglądanie się bidonom w przejeżdżających rowerach...
  • na deptaku przed schodami minął mnie jeden zawodnik
  • 50m przed schodami musiałem już maszerować, do mety zostało 750m i zaczęła się moja najdłużej trwająca część maratonu!
  • po pierwszych kilku stopniach(z 665!) poczułem się jakby mi ktoś wyciągnął wtyczkę z prądu...
  • schodzący z góry Jarek Gniewek krzyczał "ból nie istnieje!", niestety to nie była kwestia bólu, kilka razy zwieszałem się na poręczach i ciężko łapałem powietrze
  • w końcu ostatnie 200m truchtu i meta, ostatecznie zająłem 23 miejsce dając się wyprzedzić na schodach 4 osobom...

Mina typu "daleko jeszcze?!"

Mimo niezbyt udanego finiszu bieg uważam za udany, chociaż liczyłem na złamanie 5 godzin. Takie założenie opierałem na dystansie 46km, a okazuje się że sporo zegarków pokazało ok 48km.

Co ciekawe myślę, że MSG jest szybszy niż Maraton Chojnik gdzie miałem 5h 3min i 44.5km.

Problemy energetyczne i (niedo)żywieniowe zamierzam poprawić na nadchodzącym KBL.

Foto z trasy: Robert Zabel

Więcej zdjęć z imprezy

Buty startowe MT1010 rozm. 45

Komentarze (5)

dzięki Michał!

blase 19:07 środa, 24 lipca 2013

Cóż można rzec? Szacun!

WrocNam 05:27 niedziela, 21 lipca 2013

Jurek a co powiesz na tych którzy właśnie biegną na 223km od 17 godzin i jeszcze pobiegną :)
Bieg 7 Szczytów wyniki

blase 09:42 piątek, 19 lipca 2013

to prawda, trzeba wytężyć całą swoją wolę :)

blase 14:47 środa, 17 lipca 2013

Starzy kolarze mówią :
Jazda po górach to nie siłą mięśni tylko woli !
I chyba mają rację ?!
Super wyczyn !
pozdrawiam

Jurek57 20:15 wtorek, 16 lipca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaski

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]