Upały, skwar, duchota... Tak jak ICM zapowiadał - przed zachodem słońca ledwo dało się wytrzymać. Żar lał się z nieba, do tego wilgotność 98%. Dlatego w tym czasie miałem załatwianie spraw mieszczuchem lajtowo. Za to przed godz. 16, jak już było szaro zrobiłem małe turdewały. Oczywiście temperatura upalne 7-8 st. C dawała się we znaki. Na szczęście słońce już zaszło :) W alei pod Kilimandżaro pogonił mnie jakiś mastifowaty. Łeb miał na wysokości siodełka i na prawdę niewiele brakowało... Czułem już przez spodnie jego gorące wyziewy! Wycieczka po starych śmieciach, ale udana;)
Sorki poleciały mi komentarze przypadkiem. Czesiek impreza jest za free, a ponieważ na orientację to jednocześnie krajoznawcza. Bardzo kameralna, żaden wyczyn. Organizuje klub Artemis z wrocławia w osobie Marcina Drewniaka. Dobra zabawa innymi słowy:)
Nie mogę to nie mogę. Każdy ma swoje priorytety - jak "poczta" ostatnio. ;)))) 200 kilo to - jak dla mnie - gorzej niż masakra. :((( Pojeździłem dzisiaj w okolicach Waszej Masakry i muszę przyznać, że naprawdę jesteście Wielcy. Może kiedyś - na taką mini Masakrę - wybiorę się razem z Wami. Nabrałem ochoty. :) Pozdrawiam serdecznie - Czesiek
"U nas dało się jeździć dopiero po zachodzie słońca:D" hahaha
Ale trzeba przyznać, że w środku dnia czułem się jakby było lato :D Walnąłem się na łące, jak za starych dobry lat z Piastem w ręku i poczułem się, jak na wakacjach! :D Było świetnie.
Spotkało się kilku informatyków i jak to zwykle bywa, rozmowy szybko zeszły na tematy komputerowe. Wreszcie któryś z nich zaproponował: Panowie, porozmawiajmy o czymś normalnym, np. o dupach. Nastąpiła bardzo długa cisza, a po niej jeszcze więcej krępującego milczenia. Wreszcie któryś odpowiada: Słuchajcie, moja karta graficzna jest do dupy...