Czernica, Radunia, Ślęża, Wieżyca długo deszczowo i wietrznie
Niedziela, 16 marca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Wrocław i okolice, Zdjęcia
Długa i spokojna wycieczka po pagórach w okolicy Ślęży. Zacząłem od stadionu, dalej czarnym szlakiem aż do przełęczy Tąpadła. Stąd żółtym bardzo dookoła Raduni. Plan był żeby biec do 15km a później zobaczyć co i jak. Dobiegłem do Jędrzejowic przy starym zabytkowym zrujnowanym gospodarstwie. Tutaj postój na żela i popitkę. Miałem tylko dwa żele po 100kcal i pół litra kranówki. Miało być spokojnie i bez obżarstwa, żeby się organizm przystosował do ciężkiej roboty...
W całej okolicy szalały wiatry, wszędzie powalone drzewa i gałęzie. Na Ślęży nawet się nie zatrzymałem tak wiało. Pobiegłem w dół przez Wieżycę(415m) i dalej pod stadion. Niestety nie załapałem się ciepłą herbatkę w OSiRze. Za napój posłużyło jabłko.
Nogi czuły się całkiem nieźle, tempo nie było duże, trochę jeszcze łydki dawały o sobie znać po ZUKu. Poza tym wszyscy zdrowi :-)
Jak na 30km, to wyszło całkiem nieźle do góry +1240m.
Spotkałem tylko jednego biegacza na Wieżycy i kilku turystów po drodze. Ogólnie pustki totalne, pod stadionem tylko mój samochód.
Poniżej ślad GPS całej wycieczki
Stare gospodarstwo w Jędrzejowicach
Czernica(481m) i Radunia(573m) na horyzoncie
Z Jędrzejowic ruszyłem jakąś drogą w stronę rysującego się grzbietu, który miał prowadzić na Radunię. Prowadził przez Czernicę i paruset metrach chaszczowania i błądzenia na azymut dotarłem do znajomego szlaku niebieskiego na Radunię.
Z Raduni widok na Ślężę
Na szczycie Raduni
Z Raduni biegłem już dobrze znanymi szlakami, najpierw do Tąpadła, później żółtym prosto na Ślężę. Udało się cały czas truchtać, ale co to był za trucht...świński. W połowie podbiegu już byłem bez wody, ale z nieba kapało.Na szczycie Raduni
W całej okolicy szalały wiatry, wszędzie powalone drzewa i gałęzie. Na Ślęży nawet się nie zatrzymałem tak wiało. Pobiegłem w dół przez Wieżycę(415m) i dalej pod stadion. Niestety nie załapałem się ciepłą herbatkę w OSiRze. Za napój posłużyło jabłko.
Nogi czuły się całkiem nieźle, tempo nie było duże, trochę jeszcze łydki dawały o sobie znać po ZUKu. Poza tym wszyscy zdrowi :-)
Jak na 30km, to wyszło całkiem nieźle do góry +1240m.
Spotkałem tylko jednego biegacza na Wieżycy i kilku turystów po drodze. Ogólnie pustki totalne, pod stadionem tylko mój samochód.
Poniżej ślad GPS całej wycieczki