Przejechałem się dzisiaj ul. Krakowską. Powstaje tam asfaltowa droga rowerowa. Prezentuje się całkiem nieźle, chociaż nie jest idealna. Osobiście zauważyłem potencjalnie niebezpieczny mankament. A mianowicie łączenie drogi rowerowej z chodnikiem dla pieszych. Na większości długości łączenie zrobione jest z krawężnika który wystaje ponad 3 cm nad powierzchnię rowerowego asfaltu. Innymi słowy chodnik dla pieszych jest wyżej. Nie wiem czy jest zamierzone czy przypadkowe. W każdym razie taki próg, to idealny sposób na malowniczą glebę. Ktoś zapyta, a po co rowerem wjeżdżać na chodnik. Niby racja, ale jak pani z pieskiem zablokuje całą szerokość drogi rowerowej, to może być problem. Niewprawny rowerzysta może zbliżyć się niebezpiecznie do wspomnianego progu i jeżeli przednie koło zetknie się z wystającym progiem i nieszczęście gotowe.
Gorzej, jak ktoś straci zęby z tego powodu. Gleba na takim progu może być bardzo widowiskowa. Nikomu tego nie życzę.
Komentarze (10)
Przed chwilką przeczytałem ten sam artykuł ale chyba zdania nie zmienię mimo, że wczoraj na Świdnickiej miałem zjazd z krawężnika i też się o mało nie wyglebiłem.
"Rowerzyści narzekają przede wszystkim na uskoki na krańcach mostu po obu stronach przeprawy. Ich zdaniem niebezpieczny jest również krawężnik, który oddziela tu chodnik od ścieżki.
Boleśnie przekonał się o tym Jacek Zawadzki. - Chciałem wyminąć osoby nadjeżdżające z przeciwka, nie zauważyłem różnicy poziomów i skończyło się wypadkiem - opisuje całe zdarzenie rowerzysta. - Wcale nie jechałem szybko - dodaje."
Ja zgadzam się z Tomalos'em. Rożnica w wysokości działa na podświadomość i było to chyba nawet udowodnione naukowo. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo... Hmm... Nie raz miałem przygodę z krawężnikiem i teraz już wiem, że trzeba ciąć krawężnik jak najbardziej prostopadle a nie równolegle do jego przebiegu. Moim zdaniem mniejsze zło - większe zagrożenie stwarzają bezmyślnie łażący ludzie niż krawężniki.
Witam :) Na pocieszenie ;) Takich "ścieżek rowerowych" w Krakowie jest mnóstwo :P Projektantami owych dróżek są na 100 % ludzie zupełnie nie związani z pojęciem takim jak: rower czy też miejska komunikacja zbiorowa 8-) za to na pewno mocno związani z: biurkiem, kompem, wirtualną rzeczywistością i samochodem...:/ Pozdrowerek
taki mini krawężnik jest chyba zamierzonym działaniem, moim zdaniem działa na psychikę pieszych i przez to nie wchodzą tak często na ścieżkę, traktują ją bardziej jak jezdnię. W Łodzi (chyba) pytano kiedyś pieszych dlaczego chodzą po drodze tylko dla rowerów, odpowiadali, że nie wiedzą, że po niej chodzą chociaż jest oznaczona wyraźnie i czytelnie, może taka bariera architektoniczna zadziała... choć z drugiej strony to rzeczywiście można glebę przyliczyć.
Hmmm... Masakra - nie wiem co autor miał na myśli - pewnie następny goguś siedzący za biurkiem - nie mający nigdy do czynienia z rowerem. Pomyślał, że tak będzie bezpieczniej, bo rowerzyści nie będą wjeżdżać na ścieżkę dla pieszych... :/ Co do walki... to dobry sposób, chyba zacznę miewać wypadki np. na takich dziurach by wymienić koła, które mają już przejechane 6000 na nowe? :D Pozdrawiam ;-)
Taka informacja (o odszkodowaniu) powinna być przyklejona gdzieś na stronie. Może to jest sposób. Tak jak próbujemy walczyć z kierowcami idiotami, tak może i trzeba z urzędnikami. Tylko rowerzyści powinni widzieć, że da się wygrywać.
Zdaje się, że tak się właśnie robi, może ta deniwelacja bardziej podziała na świadomość co poniektórych mniej rozgarniętych pieszych ;). A powiedz, jak wygląda wjazd na/zjazd z omawianej drogi rowerowej? pozdrawiam.